O dźwięku słów kilka – Słuchawki Nacon RIG 200HS

Nie od dzisiaj wiadomo, że dźwięk jest ważnym elementem każdej gry. Odpowiednio dobrana ścieżka dźwiękowa może spotęgować immersję płynącą z rozgrywki, jednak tak samo, jak w przypadku obrazu, przyjemność z odbioru nawet największej wirtuozerii artysty, może popsuć kiepskiej jakości, niewygodny w użyciu hardware. Jeśli dodatkowo tak jak ja, nie jesteście jakimiś wielkimi fanami wielkich, nausznych zestawów słuchawkowych, to Nacon niedawno zaprezentował swoją propozycję w postaci RIG 200HS. Zapraszam Was do sprawdzenia kilku słów na temat tych słuchawek!

Na początek, pozwolę sobie na bezczelne kopiuj-wklej kilku technicznych frazesów na temat omawianego sprzętu. Kto wie, może komuś z Was się to przyda:

  • System audio: Stereo 2.0
  • Średnica membrany: 12 mm
  • Pasmo przenoszenia słuchawek: 20 ~ 20000 Hz
  • Impedancja słuchawek: 32 Om
  • Charakterystyka mikrofonu: Wszech-kierunkowa
  • Pasmo przenoszenia mikrofonu: 100 ~ 10000 Hz
  • Czułość mikrofonu: -40 dB
  • Złącze: Minijack 3,5 mm
  • Waga: 24 g

W komplecie znajdziecie:

  • Słuchawki (to chyba oczywiste x] )
  • Odłączany mikrofon
  • 3 zestawy gumek w różnych rozmiarach
  • 3 zestawy

Skoro bełkot prosto z broszurki reklamowej mamy już za sobą to przejdę teraz do mojej opinii po kilku dniach użytkowania owych pchełek, podpiętych do PlayStation 5 (a w zasadzie to do pada Dualsense). Słuchawki zestawiłem bezpośrednio z Pulse3D — bo akurat takowe mam pod ręką — grając w najlepsze demo technologiczne konsoli — Astro Playroom. Nie jestem audiofilem, a w zasadzie często sam twierdzę, że jestem przygłuchy więc nie jestem pewien na ile moja opinia będzie dla kogoś pomocna ale z punktu widzenia zwykłego Kowalskiego jest po prostu OK. Pierwsze na co zwróciłem uwagę to jak wypada dźwięk 3D i tu brak jakichkolwiek zastrzeżeń z mojej strony, gdyż wyraźnie można było określić skąd dobiegał gwar skaczących AstroBotów czy dźwięk innych elementów otoczenia po którym się poruszałem. To co cieszyło, to fakt, że pomimo podnoszenia głośności, poza delikatnym szumem, nie słyszałem żadnych irytujących trzasków, pisków ani innym anomalii, które można spotkać w tanich zestawach. Owszem dźwięk tracił na „czystości” ale nie na tyle, żeby chcieć wywalić ten zestaw za okno. Sam dźwięk również nie nie jest płaski choć domyślam się, że nie zadowoli on fanów mocnego i głębokiego basu, a przy maksymalnej głośności już wyraźnie słychać, że zestaw po prostu nie wyrabia.

Poza samą rozgrywką, postanowiłem też poszukać jakichś benchmarków słuchawek na YouTube i wybierając co lepiej oceniane materiały, okazuje się, że RIG 200HS ze swoimi wynikami nie wybijają się ponad swoją konkurencje w podobnym przedziale cenowym.

W kwestii wykonania w zasadzie nie ma się do czego przyczepić (no może poza jedną rzeczą…). Słuchawki wykonane są bardzo dobrze i nie ma wrażenia, że zaraz rozpadną się w palcach. Kabel ma ponad 1 m długości, co pozwoli na swobodne używanie bez konieczności trzymania kontrolera zaraz przy twarzy, a dodatkowo znajduje się na nim moduł sterujący głośnością i mikrofonem. Jedyną „wadą” owego kabla jest to, że zamiast wrzucić go w jakiś najtańszy, nylonowy oplot, to producent postanowił ten oplot „wygrawerować” na gumowym kablu co finalnie przekłada się na to, że może i wygląda to z bliska tandetnie ale też jest nieprzyjemne w dotyku. Początkowo dałem się na to nawet nabrać, ale jak tylko wziąłem słuchawki do ręki, to miałem lekkie WTF. Wygląd to oczywiście rzecz gustu, jednak moim zdaniem prezentują się całkiem nieźle, począwszy od designu, przez materiały (no poza tym nieszczęsnym kablem) po wybraną kolorystykę. Kolejnym plusem są silikonowe nakładki, pełniące funkcję punktów stabilizujących, które dla wielu mogą się okazać zbawieniem w kwestii noszenia tych słuchawek (po wrzuceniu rolki z nimi odezwało się kilka głosów, że niestety, ale ich uszy nie chcą współpracować ze słuchawkami dokanałowymi), bo całkiem nieźle stabilizują ich ułożenie w uchu i nawet przy bardziej gwałtownych ruchach, nie ma strachu, że słuchawki wypadną.

RIG 200HS reklamowane są jako licencjonowany produkt do PlayStation 4/5, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby podłączyć je do jakiegokolwiek innego urządzenia posiadającego wyjście jack 3.5mm (o czym z resztą informuje sam producent na opakowaniu). Wydawało mi się, że skoro mamy tu pełną licencję to zapewni to również kompletną kompatybilność z konsolą, jednak tak do końca nie jest i choć może się to wydawać pierdołowate to np. w momencie wyciszenia mikrofonu, zabrakło wyskakującego widżeta na ekranie TV, który by o tym informował. Ja wiem, że to może czepianie się na siłę, ale nie raz w normalnym życiu zdarzyło mi się gadać do ludzi na wyciszonym mikrofonie, co powodowało drobny zgrzyt, skoro producent chwali się licencją to fajnie, żeby szło za tym coś więcej.

Główną zaletą mikrofonu jest to….że można go odłączyć — pozwólcie, że rozwinę tę myśl. Do wykonania czy jakości dźwięku samego mikrofonu nie mam zastrzeżeń — moi rozmówcy słyszeli mnie wyraźnie, nic nie przerywało, nie zbierało przesadzonej ilości szumu, a dzięki elastycznej budowie mogłem sobie ułożyć go w sposób, jaki mi to odpowiadało — jednak jego projekt został słabo przemyślany. Możliwe, że problem tyczy się jedynie mnie i mojej anatomicznej budowy ucha, jednak niezależnie od ustawienia samego mikrofonu, zmieniania gumek (wspomniane wcześniej „stabilizatory” też nie pomogły) etc. nie mogłem dojść z owym pałąkiem do ładu i prędzej czy później jedna ze słuchawek wysuwała mi się z ucha, powodując irytację, lub wręcz całkowicie z niego wypadała. Finalnie dałem sobie spokój i używałem słuchawek po prostu bez niego, jednak nie ma co ukrywać, wielu z Was gra online, gdzie mikrofon zwyczajnie się przydaje, a w tym przypadku może być bezużyteczny przy bardziej dynamicznych rozgrywkach.

W moim przypadku, pomimo wszystkich minusów związanych z wybranymi przez producenta rozwiązaniami, słuchawki sprawdziły się jako odskocznia od dużych, nausznych zestawów. Jak już wspomniałem na początku, nie jestem audiofilem, więc jakość dźwięku jest dla mnie jak najbardziej wystarczająca/akceptowalna podczas gry, a moje uszy i głowa nie męczą się przy dłuższych posiedzeniach (co w moim przypadku często ma miejsce przy dużych słuchawkach, choć wynika to w dużej mierze z budowy używanych słuchawek i faktu posiadania łeb jak garnek). Prawdą jednak jest to, że dla wielu fakt źle wyważonego mikrofonu (którego ja w zasadzie w ogóle nie używam), niewybijająca się ponad przeciętność jakość dźwięku, w połączeniu z ceną przekraczającą 120 PLN, może być wystarczającym argumentem, aby wybrać coś z innych dostępnych na rynku pchełek (szczególnie że nadal mówimy tu o standardowych, przewodowych słuchawkach na jacka 3.5mm). Mam nadzieję, że Nacon wyciągnie jakieś wnioski i kiedyś zaprezentuje nam poprawiony model, który wyeliminuje błędy obecnego (a kto wie, może pokuszą się o coś bezprzewodowego).

Podziękowania dla firmy Retall, za możliwość przetestowania słuchawek.

To tyle na dzisiaj.
Mam nadzieję, że się Wam podobało!
Kuba „PlayStation Fanatyk”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s