Symulatory „kulinarne” to nic nowego na rynku, jednak przez lata przybierały one różną, mniej lub bardziej prześmiewczą formę (ktoś jeszcze pamięta napady na banki w Pizza Syndicate?). Ekipa z Cyanide Studio postanowiła jednak dorzucić swoje trzy grosze dla wszystkich tych, którzy z wypiekami na twarzy śledzą poczynania kucharzy w Master Chefie, czy nieco krzywią się kiedy Gordon Ramsay zaczyna wydzierać się na kolejną osobę. Jesteście ciekawi co z tego wyszło? Zapraszam do czytania!

W Chef Life przyjdzie nam się wcielić w rolę młodego Szefa Kuchni, który postanawia spełnić swoje marzenie o własnej restauracji. Zaczynamy tu zupełnie od zera, co pozwala na poznanie całego biznesu gastronomicznego (no dobra, może nie traktowałbym tej produkcji jako tutorial przed otwarciem własnej knajpy) od startu, przez nawiązywanie relacji z klientami, po walkę o najwyższy laur w postaci miejsca w przewodniku Michelin.
Rozgrywkę otwiera kreator postaci, który pozwala nam na spersonalizowanie naszego Awatara-Kucharza, a opcji jest tu całkiem sporo — od płci, przez sylwetkę; kolor skóry; uczesanie; ubiór po tatuaże (jako entuzjasta tych ostatnich, nie mogłem sobie odmówić wykorzystania tej opcji). Kiedy już odpicujemy naszego Szefa Kuchni od stóp do głów, czas zawitać do przybytku, który od teraz będzie naszym domem. Twórcy zadbali o dość rozbudowany samouczek zaszyty pod postacią „kilku dni przed otwarciem” restauracji dla gości. Dzięki owemu tutorialowi poznajemy wszystkie podstawy rozgrywki, od sterowania postacią, przygotowywania kolejnych dań z naszej książki kucharskiej, aż po zarządzanie naszą knajpą i dbanie o nią od z punktu widzenia właściciela/managera. Samouczek to oczywiście tylko wstęp i drobna symulacja gastronomicznego huraganu, z jakim przyjdzie nam się zmierzyć, ale nie ma co się bać, gdyż twórcy postanowili również dorzucić kilka ułatwień wpływających na rozgrywkę (jak podpowiedzi czy zmniejszone natężenie klientów), które możemy włączać i wyłączać zależnie od naszego widzimisię.


Jak już ogarniemy co i jak, możemy przejść do „mięsa” (w przenośni…i dosłownie w tym przypadku), mianowicie gotowania. Schemat jest prosty, klienci przychodzą, są obsługiwani przez naszą załogę, a na kuchnie trafiają kolejne zamówienia, które musimy wydać w określonym czasie jak i czasami w określony sposób, wedle preferencji naszej klienteli. Cały proces sprowadza się do dobrania odpowiednich składników do przepisu i przejścia od stanowiska do stanowiska, wykonując kolejne czynności jak krojenie, smażenie, gotowanie, finalnie układając wszystko na talerz. Proste prawda? Skoro pytam, to już pewni wiecie, że nie do końca.
Sama czynność gotowania, to tak naprawdę tylko składowa całego procesu, gdyż najpierw musimy zadbać o naszą wiedzę na temat przepisów (zaczynamy z 3 daniami, i sukcesywnie wykorzystujemy zdobyte punktu doświadczenia i $$$ na poznawanie i przyrządzanie kolejnych dań); potem musimy zapełnić naszą spiżarnię, balansując pomiędzy jakością, świeżością i ceną; nowe wyposażenie kuchni to nowe możliwości — np. kolejna kuchenka pozwoli nam gotować X dań równocześnie, a dzięki lodówce czy podgrzewaczom, możemy przygotować pewne składniki zawczasu, aby nie trafić czasu podczas godzin szczytu restauracji; finalnym i nie mniej ważnym aspektem jest wystrój naszego przybytku i utrzymanie go w jak najlepszym porządku.









Każdy element ma tu znaczenie — lepsza kompozycja dania to wyższa jego ocena; świeższe produkty czy podanie zgodnie z życzeniem klienta to bardziej pozytywny komentarz, szansa na napiwek i otwarcie furtki do zdobycia stałego bywalca; ciekawsze i dopracowane dania to wyższa renoma restauracji jak i szansa, że więcej osób zamówi tę konkretną pozycję z karty, co z kolei pomoże w planowaniu zakupów i utrzymywaniu zapasów… Kolejne związki przyczynowo-skutkowe mógłbym wymieniać jeszcze długo, ale nie chcę nikomu z Was psuć odkrywania kolejnych kart, jakie skrywa Chef Life.
Oprawa graficzna przypomina nieco tę znaną z chyba najpopularniejszej gry typu „Sim” na świecie — The Sims, a całość mimo wszelkich uproszczeń w grafice i jak i animacjach nie kłuje w oczy. Samo wykonanie techniczne również jest bez zarzutu, gra działa płynnie, sterowanie jest responsywne i intuicyjne, a muzyka i dźwięki nie rozpraszają podczas przewracania kolejnego steka na patelni. Na plus trzeba zaliczyć polskie tłumaczenie, bo choć raczej nie musimy tu przedzierać się przez tony skomplikowanych tekstów, to myślę, że rodzimy język w grze, może zachęcić nieco większą część graczy do sprawdzenia gry.
Muszę przyznać, że nie spodziewałem się wiele po tym tytule, więc tym większe było moje zaskoczenie, jak bardzo mnie wciągnął i wydaje mi się, że pomimo specyficznej prezentacji, to oddaje on spektrum zdań, z jakimi można zmagać się podczas prowadzenia restauracji. Rozgrywka naprawdę dobrze balansuje pomiędzy zadaniami typowo zarządczymi jak i tymi wymagającymi nieco kreatywności, dzięki czemu nie popadamy tu w nudę/rutynę, a każdy dzień kiedy drzwi naszej restauracji są otwarte, to nowe wyzwanie, które potrafi zaskoczyć. Z czystym sumieniem mogę polecić Chef Life każdemu, kto lubi wszelkiej maści symulatory, niezależnie od tego czy potraficie przypalić wodę na jajka, czy też bez drgnięcia powieki jesteście w stanie stanąć do walki o gwiazdkę Michelin.

Podziękowania dla firmy Retall, za możliwość przetestowania gry.
To tyle na dzisiaj.
Mam nadzieję, że się Wam podobało!
Kuba „PlayStation Fanatyk”