Bądź mną, kup PlayStation 5, graj w pixelowe gierki z lat 90tych, ciesz się jak dziecko. Tak w skrócie mógłbym podsumować ostatnie kilkanaście godzin, które spędziłem przed telewizorem z padem w ręku, zagrywając się w dwie kompilacje gier z serii Turrican, ale może zacznijmy od początku.
Sama seria zaliczyła już swój „come back” na growe salony, kiedy to wydawca — ININ Games — wrzuciło na rynek Turrican Flashback Collection, które zawierało cztery tytuły (1/2/Super/Mega Turrican). Finalnie postanowiono jednak pójść o krok dalej i zafundować wszystkim retro fanom coś więcej. Tak o to na rynek trafiły dwie składanki spod szyldu Turrican Anthology, składające się łącznie z 10 tytułów na 3 platformy — od Amigi przez Super Nintendo po Segę Mega Drive.
W zasadzie przez wszystkie części przewija się dość utarty schemat jeśli chodzi o rozgrywkę — nasz bohater brnie we wszystkich kierunkach (mamy tu mocne ciągoty w stronę gatunku, jakim jest Metroidvania, jak i klasycznego Run and Gun ala Contra), zabijając po drodze kolejne fale mniej lub bardziej potężnych przeciwników, aby finalnie zmierzyć się z ostatecznym bossem. Do dyspozycji mamy sporą ilość power-up’ów modyfikujących nasze uzbrojenie; ataki specjalne; dodatkowy promień unieruchamiający, działko, linkę (zależnie od części gry); czy też możliwość zamiany się w kolczastą kulę i podkładanie ładunków wybuchowych. Odniosłem wrażenie, że z każdą kolejną odsłoną, całość była nieco upraszczana, aby stać się bardziej liniową strzelanką — Czy było to spowodowane odbiorem gry w tamtych czasach? Czy też wygrało zwykłe lenistwo twórców? Tego niestety nigdy się nie dowiemy.
W kwestii wykonania technicznego nie ma tu się w sumie, do czego przyczepić. Emulacja poszczególnych tytułów działa w zasadzie bez zarzutu (może raz czy dwa coś chrupnęło), do tego dostajemy ulepszenia jak możliwość zapisu gier, przewijanie czasu, cheat’y (odblokowywane po ukończeniu gry) czy set filtrów graficznych, aby każdy mógł wybrać coś dla siebie. Oprócz dodatków związanych stricte ze środowiskiem, na jakim działają gry mamy też kilka ułatwień, które są pewnego rodzaju upgrade’em w stosunku do oryginalnych mechanizmów — mapa (w przypadku gier, w których backtracking to nic nowego, całkiem przydatna rzecz) oraz sterowanie (a konkretnie fakt przypisania lasera/haka bezpośrednio pod prawym analogiem, co znacząco ułatwia jego efektywne używanie podczas rozgrywki).
























Przejście wszystkiego, co ININ Games postanowiło zapakować do pudełek to jakieś 10-15 godzin (biorąc pod uwagę, że nie będziecie się za bardzo śpieszyć, bo speed run pewnie można zamknąć w ułamku tego). Trudno oceniać czas rozgrywki pod jakimkolwiek względem, gdyż mówimy tu o tytułach sprzed kilkudziesieciu lat. To, co warto nadmienić to to, że jeśli pomimo przejścia podstawek, jak i wersji Director’s Cut nadal będzie Wam mało, to specjalnie dla Was, zamieszczono również edycje Score Attack, skupiające się na maksowaniu swoich wyników (tylko Super Turrican i Mega Turrican otrzymały takowe).
Zanim zakończę mój mały wywód, pozwolę sobie przytoczyć kilka ciekawostek. Zacznijmy od tego, że choć najwięcej osób (w tym ja), utożsamia serię Turrican z Amigą, to tak naprawdę, miała ona swój początek na poczciwym Commodore 64, dzięki firmie Rainbow Arts (a dokładniej ich pracownikowi Manfred’owi Trenzowi, będącemu żywą legendą programowania C64), dopiero później projekt przejęło Factor 5 (składające się zresztą z byłych pracowników Rainbow Arts). Kolejnym ciekawym faktem jest to, że wersje Directors Cut to tak naprawdę te wersje, które były pierwotnie zaplanowane przez twórców, ale zostały zablokowane przez wydawcę, który naciskał na deweloperów, aby zmniejszyć rozmiar gry, tak aby zmieściła się na tańszym 4 MB kartridżu. Ostatnią niech będzie to, że Turrican 3 na Amigę (wiele osób twierdzi, że jest to po prostu port z Segi), pomimo iż ukazał się później niż Mega Turrican, był tak naprawdę w produkcji wcześniej. Problemem okazała się słabnąca popularność komputera od Commodore, co przypieczętowało decyzję o zamknięciu projektu i przeniesieniu go na Segę Mega Drive.
Finalnie trzeba sobie odpowiedzieć, czy ulegniecie fali nostalgii, czy górę weźmie rozum i analiza zawartości do ceny. Choć na papierze 10 gier wydaje się wręcz złotym interesem, tak w rzeczywistości są to w dużej mierze łudząco podobne (oraz wręcz te same) tytuły podane nam kilka razy w lekko zmienionej formie. Osobiście najwięcej czasu spędziłem grając w pierwsze trzy odsłony z Amigi i głównie dla nich polecam zainteresować się tymi kompilacjami, choć może poczekałbym na jakąś promkę, szczególnie że na rynku dostępna jest wspomniana wcześniej składanka o podtytule Flashback.

To tyle na dzisiaj.
Mam nadzieję, że się Wam podobało!
Kuba „PlayStation Fanatyk”
Fajnie że dałeś info o początkach serii bo właśnie ja zacząłem swoją przygodę z Turricanem na C64 a szczególnie zagrywałem się w 2 część… Grałem w nią tak długo że od tego co się działo na ekranie zacząłem dostawać mdłości i lekko się zraziłem do serii 🙂 Z chęcią powrócę, kiedy cena trochę stopnieje.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kompilację Flashback można wyrwać już poniżej 100 czasami 🙂 Anthology poki co świeży temat
PolubieniePolubienie