Growe Wspominki – 25 lat minęło część 2 #PlayStation25thAnniversary

Tak jak obiecałem wcześniej, czas na drugą część moich wspomnień, związanych z PlayStation. O ile dobrze pamiętam to ostatnio zakończyliśmy na momencie mojej ostatniej rozłąki ze konsolą, tak więc idziemy dalej. Zapraszam do czytania!

Czwarty i piaty rok studiów upłynął mi głownie na graniu na PC, jednak mając w pamięci moje wcześniejsze doświadczenia z konsolami PlayStation postanowiłem powrócić na łono emulacji – akurat tak się złożyło, że byłem świeżo po upgradzie mojego komputera (co związane było nie tyle z graniem a moją inną pasją – fotografią), a w necie można było znaleźć stabilny emulator PCSX2 wraz z polecanymi konfiguracjami pod dane gry. Po dokupieniu Dualshocka2 i przejściówki na USB, ponownie wsiąkłem w świat gier konsolowych (choć nie do końca w tej czystej formie), pierwszą grą jaką odpaliłem było, a jakże – God of War, dokładnie to samo, które odpaliłem jako pierwsze, po zakupie PlayStation 2. Jako, że prócz samego faktu, że bawiłem się w emulację PS2 to w tym okresie czasowym nie działo się nic ciekawego (bo raczej ogrywałem znane wszystkich szlagiery pokroju Tekkena, GoW czy Resident Evil 4) to pozwólcie, że przeskoczę o jakiś rok do momentu końcówki moich studiów, czyli gdzieś do czerwca 2013 roku.

Tak się złożyło, że promotor mojej pracy magisterskiej był dość wymagający co do tego kiedy mam oddawać kolejne rozdziały, skutkowało to znacznie mniejszą ilością czasu na granie niż zazwyczaj, ale też tym, że pod koniec, kiedy większość moich znajomych jeszcze siedziała w bibliotece, wertując kolejne źródła, ja w zasadzie czekałem już na ostatnie egzaminy i termin obrony. W tym samym czasie postanowiłem poszukać sobie również mojej pierwszej, stałej pracy, a wspominam to dlatego, że to właśnie fakt przyjęcia mnie przez mojego pierwszego pracodawcę był pośrednio zapalnikiem do tego, że moja fascynacja konsolami PlayStation powróciła. Jako, że jestem wielkim fanem nagradzania siebie samego za jakieś osiągnięcia to postanowiłem, że moją nagrodą za zdobycie pracy, będzie konsola. Tutaj jednak muszę się do czegoś Wam przyznać – wybór nie padł od razu na PlayStation 3 bo przez chwilę rozważałem zakup Xboxa360, który był wtedy szalenie popularny wśród moich znajomych. Po kilku dniach jednak stwierdziłem, że nie ma co się dłużej zastanawiać i rozpocząłem wertowanie allegro w poszukiwaniu mojej nowej pe es trójki. Całość udało się domknąć w jakieś 2 tygodnie, było by szybciej ale czekałem na ostatni egzamin (dosłownie ostatni!) i wiedziałem, że jeśli kupię konsolę wcześniej to będę miał powtórkę sprzed kilku lat :). Egzamin zdany, papiery w pracy podpisane – czas kupić konsolę!. Pamiętam, że założyłem sobie maksymalny budżet na poziomie 600 zł, co pozwalało wtedy kupić mniej więcej zestaw PS3 Slim + pad i kilka gier, stwierdziłem, że na początek mi wystarczy. Traf chciał, że ktoś z Wrocławia wystawił slimkę z dyskiem 120gb, dwoma padami DualShock 3 i kilkoma grami za jakieś 700-750 zł, jako że zestaw był naprawdę zadbany i zawierał sporo gier, które chciałem to grać to pomyślałem, że nic mi nie szkodzi zapytać czy czasami nie obniżyłby ceny jeśli np. wziąłbym z jednym padem i ograniczył liczbę gier – powiem Wam, że szczerze współczuje gościowi po drugiej stronie monitora bo pamiętam, że żonglowałem między możliwymi konfiguracjami zakupu ile się dało, aby tylko zgodził się na jak najbardziej korzystny dla mnie deal, w założonym przeze mnie budżecie. Koniec końców udało się dogadać, zapakowałem się do auta i ruszyłem po moją nową zabawkę. Żeby było zabawniej, po powrocie do domu, dokładnie tak samo jak w przypadku zakupu mojej pierwszej PS2, tutaj również nie miałem nawet jak dłużej pograć bo znów byłem bez telewizora… Ponownie, szybka akcja poszukiwawcza na Gumtree i już wracałem do domu z bydlęciem 32″ CRT. Po podłączeniu wszystkiego nastał czas aby odpalić moją pierwszą grę na PS3, grę która dla mnie, osobiście była niepodważalnym argumentem do wyboru PS3 ponad Xboxem, mianowicie Heavy Rain od Quantic Dream (swoją drogą kto by pomyślał, że kilka lat później będzie można ją ograć na PC). Od zawsze twierdzę, że siłą konsoli są jej tytuły na wyłączność a Heavy Rain bez żadnych wątpliwości zaliczałem do grona „system sellerów”.

W przeszłości miałem okazję zagrać w inną grę od tego studia – Fahrenheit: Indigo Prophecy, ale z racji, że był to okres mojej świetności jako kapitana pirackiej armady to i ona dołączyła do innych, zakopanych pod stertą gier do przejścia/nieskończonych. Tym razem jednak, kolejna produkcja Davida Cage’a i jego ekipy przyspawała mnie dosłownie do TV na cały weekend (dzięki bogu za pizzę na dowóz) a płytka wyjechała z konsoli, dopiero po tym jak zobaczyłem napisy końcowe. Swoją drogą z wyborem PlayStation 3 wiąże się też pewne ciekawe wydarzenie w moim „żywocie gracza” – to właśnie zakup PS3 był momentem w którym przestałem piracić gry, pamiętam moją rozmowę z jednym z przyjaciół w tamtym czasie, kiedy to stwierdziłem, że jeśli kupię XBoxa to znowu skończy się tym, że będę grał na potęgę ale nic nie będę kończył (przeróbka była prosta jak drut), a skoro mam teraz jakiś stały dochód to mogę sobie pozwolić na zakup 1-2 oryginalnych gier miesięcznie bez nadwerężania budżetu, bo przecież więcej i tak mi nie potrzeba (1-2 miesięcznie, jak to sobie teraz przypominam i patrze na zdjęcia moich podsumowań miesięcznych zakupów oznaczonych tagiem #StackItUp na Instagramie to pękam ze śmiechu z samego siebie z przeszłości). Tak naprawdę, z perspektywy czasu to chyba ten moment mogę wskazać jako nowy początek i ponowne narodziny mojej miłości do PlayStation. Na początku grałem naprawdę sporo, kupowałem kolejne tytuły, ogrywałem a potem wymieniałem je na kolejne, byłem najzwyczajniej głodny wszystkiego, co mnie ominęło przez ostatnie lata grania na PC.

Podobnie jak przy PlayStation 2, tutaj też niemałą rolę odegrały tytuły z lokalną kooperacją, jednym z nich (a w zasadzie trzema z nich) było Army of Two, które wybrałem w zasadzie przypadkiem – pamiętam, że razem z moim z kumplem zastanawialiśmy się w co moglibyśmy zagrać przy piwie po pracy, Xbox360 miał swoje Gears of War, na PS3 nie słyszałem o żadnym głośnym tytule tego typu. Po krótkim wertowaniu internetu stanąłem przed wyborem – Lost Planet 2 vs Army of Two, a jako, że ta pierwsza nie do końca odpowiadała nam klimatem to wybór padł na AoT. Pierwsza część zachwyciła nas tak bardzo, że w zasadzie skończyliśmy całą trylogię ciurkiem, jedną po drugiej. Swego czasu poświęciłem tej serii jeden z wpisów w „Growych Wspominkach”, więc jeśli interesuje Was sama gra to zapraszam do sprawdzenia.

W między czasie ograliśmy kilka innych jak np. Kane & Lynch, Borderlands (które w single player jakoś mnie nudziło), Killzone 3 czy Resistance (które swoją drogą zaskoczyło nas tym, ile ołowiu trzeba wpakować w Chimerę). Poza graniem w coopie, sporo czasu spędziłem na najgłośniejszych hitach jakie PlayStation miało wtedy do zaoferowania, krótko po ograniu Heavy Rain, trafiłem na recenzję pierwszego Uncharted i zacząłem poszukiwania swojej kopii. Traf chciał, że na OLX znalazłem ofertę z całą trylogią – ponownie zaczął się proces negocjacji ceny (jestem cholernie tanim draniem kiedy przychodzi do zakupu gier hah). Po kilku dniach dogadaliśmy się a ja mogłem zacząć przygodę, która moim zdaniem, w swoim gatunku, dosłownie zmiotła inne pionki z planszy. Mój osobisty ranking wersji na PS3 to 2 -> 1 -> 3, ale jak teraz o tym myślę to 3ka dostała ode mnie najniższa notę, chyba głównie dlatego, że ogrywałem wszystko ciągiem i mogło dojść do małego zmęczenia materiału.

Po kilkudziesięciu godzinach z Nathanem i jego ekipą zacząłem poszukiwania kolejnej produkcji do ogrania (kiedy to wszystko sobie przypominam to serio ogrywałem grę za grą niczym palacz odpalający kolejnego szluga od poprzedniego), traf chciał, że dosłownie miesiąc czy dwa wcześniej, swoją premierę miała inna gra od Naughty Dog, do dzisiaj, w moim przekonaniu, będąca jedną z najlepszych gier jakie ukazały się na PlayStation 3 – THE LAST OF US. Już od samego wstępu byłem niczym narkoman na głodzie, na przerwach w pracy czytałem o tym co już przeszedłem, po pracy leciałem w te pędy do domu aby grać dalej i tak aż do napisów końcowych, które zobaczyłem gdzieś po tygodniu grania. Postacie, historia, gameplay, zgadzało mi się tam absolutnie wszystko. Sporo czasu minęło zanim jakaś gra zrobiła na mnie tak piorunujące wrażenie jak przygody Ellie i Joela.

Krótko po tym, nastąpiło kolejne wydarzenie, które w zasadzie można uznać za początek powstawania mojej kolekcji, mianowicie postanowiłem nie sprzedawać, ani nie wymieniać gier, które ukończyłem. Początkowo ilość nie robiła w zasadzie żadnego wrażenia bo było tego raptem 15-20 gier, nie przywiązywałem też za bardzo uwagi do tego czy wydanie było premierowe czy nie, a nawet czy jest kompletne (HEREZJE!). Podczas codziennego wertowania allegro, ebaya czy innych olx’ów, ograniczałem się wyłącznie do PS3, pomimo tego, że z poprzednimi konsolami ze stajni Sony miałem sporo fajnych wspomnień, a dodatkowo od jakiegoś czasu na rynku było już PlayStation 4 (które jak wiemy nie miało zbyt dobrego startu w kwestii gier). Pamiętam nawet jeden, nieistniejący już sklep stacjonarny we Wrocławiu, w którym udało mi się ustrzelić świetne okazje jak na tamte czasy – konsolki.pl, mieli oni nawet program lojalnościowy gdzie za każde 10 kupionych gier powyżej 30 i 60 PLN dostawało się zniżkę na kolejny zakup (niestety nie pamiętam już ile ona wynosiła).

Jednym z głównych powodów kurczowego trzymania się PS3, były a jakżeby inaczej – pieniądze, PS4 kosztowało gdzieś w granicach 1700 PLN za zestaw z jednym padem i grą (ahh ta limitka Batmana…), a każda premiera to kolejne 249 PLN z portfela co skutecznie odstraszało mnie od zakupu. Oprócz tak oczywistego powodu, miałem też kilka innych, jednym z nich było to, że w tamtym czasie trafiłem na ciekawą grupę na temat PlayStation 3, gdzie ludzie posiadali ogromną wiedzą na temat tej generacji PlayStation, a w swoich kolekcjach mogli się pochwalić takimi perełkami, jak np. Gran Turismo HD Install Disc, Aquanaut’s Holiday, Ra. One, 3D Gaming Collection Pack czy Lost in The Rain. Nakręcało mnie to do tego aby moja kolekcja również była co raz lepsza, co zaczęło się od wymiany wszystkich platyn i niekompletnych wydań na premierówki z angielskiej lub polskiej dystrybucji (pamiętam, że znalezienie Assasin’s Creed 1 PL nie należało wtedy do najłatwiejszych). Czas ten wspominam bardzo fajnie nie tylko z powodu samego grania ale również dlatego, że dzięki facebookowi zacząłem poznawać sporo, ciekawych osób z całego świata, których łączyła zajawka, a z wieloma z nich przyjaźnię się do dzisiaj.

Udało mi się tak przetrwać jakiś czas, do momentu w którym na rynku pojawił się Wiedźmin 3! Tak po prawdzie to chodziło dokładniej o fakt, że mój ukochany PC po prostu nie udźwignął wymagań Wiesława (mam nawet nadal kupiony klucz na GOGu) i zacząłem szukać alternatyw, a jako, że zakup nowego Xboxa wydawał mi się tak samo nieuzasadniony jak w przypadku 360tki to wybór mógł być tylko jeden – PlayStation 4! Żeby było zabawniej to historia poniekąd zatoczyła koło bo był to również moment, w którym postanowiłem zmienić pracę, tak wiec dodatkowo miałem powód, żeby się znowu nagrodzić. Zaczęły się poszukiwania i całodzienne porównywania ofert ze wszystkich możliwych sklepów, pewne było tylko to, że w zestawie musi być Wiedźmin 3!. Koniec końców trafiłem na promocję w Euro AGD, gdzie przy zakupie zestawu z proponowanej listy można było wybrać sobie jedną droższą lub dwie tańsze gry z puli za 1PLN – i tak zamiast planowanego zestawu PS4 + Wiedźmin, do domu wróciłem z PS4, Wiedźminem, Dying Light, Bloodborne i Batman Arkham Knight, a no tym razem miałem już telewizor więc mogłem spokojnie wpaść w szał grania na nowej konsoli.

Jako, że główną przyczyną mojego zakupu były nowe przygody Geralta, to właśnie on pierwszy wylądował w konsoli, co wyjęło mi z życia jakieś dwa albo nawet trzy miesiące (a mówimy tu tylko o podstawce). Grałem w zasadzie w każdej wolnej chwili a po skończeniu dosłownie zacząłem odczuwać pustkę, którą na szczęście szybko zapełniły mi pozostałe tytuły. Od Dying Light się odbiłem tak bardzo, że postanowiłem je sprzedać i kupić coś innego, pamiętam, że po grę przyjechał gość z jakimś dzieciakiem lat 12, góra 14, który targował się ze mną o 6 czy 7 PLN bo więcej nie miał a tata pozwolił mu kupić grę po warunkiem, że sam za nią zapłaci. Kolejne do odstrzału poszło Bloodborne, czyli moje pierwsze zetknięcie z grami „soulslike”, które wyglądało mniej więcej jak scena z wychodkiem w „Nic śmiesznego”, jednak w tym przypadku postanowiłem, że jeszcze kiedyś wrócę i odłożyłem na półkę. Drogą eliminacji doszedłem do Batman Arkham Knight, które podobnie jak Wiesiek, wciągnęło mnie na dobre. Jestem ogromnym fanem serii Arkham (swoją drogą już nie mogę się doczekać aż Rocksteady ogłosi w końcu finalną część przygód Człowieka Nietoperza).

Po tych wszystkich przyjemnych chwilach, nastał czas aby powrócić do Yharnam i spróbować ponownie swoich sił jako łowca. I wiecie co? Tym razem był po prostu ogień! Po tym jak w końcu zacząłem opanowywać kolejne techniki ubijania przeciwników, gra zaczęła mi sprawiać przeogromną radość i satysfakcję. Fakt, że prawie połamałem pada a moje słownictwo było w zasadzie głównie złożone z przekleństw nie ma tu nic do rzeczy. Wciągnąłem się tak bardzo, że postanowiłem wytłuc wszystkich opcjonalnych bossów co udało mi się w miarę sprawnie 😀 Doskonale pamiętam moje pierwsze spotkanie z Ebrietas, kiedy po którymś tam podejściu i finalnym pokonaniu Gwiezdnego Emisariusza, napisałem do mojego kolegi Jaśka (który wtedy był wkręcony w BB jeszcze bardziej niż ja), a ten zapytał czy skakałem przez okno które tam jest – nie przemyślałem tego za dobrze, uświadamiając sobie po chwili w jak duże gówno wpadłem (Dzięki Jasiek :D). Innym starciem, które zapadło mi w pamięć i prawie kosztowało mnie Dualshocka była walka z Logariusem w Cainhurst – ponad 4 godziny tłuczenia się z bossem!

Tak długo nie walczyłem z jednym przeciwnikiem chyba nigdy (a no może z Radec’iem w Killzone 2), już nawet sprawdzałem sobie tutoriale na YouTube jak go ubić…. ale z jakiegoś pieprzonego powodu moja wersja Logariusa zachowywała się totalnie inaczej niż wszystko co znalazłem na YT.. Moja narzeczona nawet wyszła z pokoju bo nie mogła znieść moich krzyków i przekleństw, a od tamtej pory jak wspominam, że w sumie to zostało mi DLC do ogrania to słyszę ze mam absolutny zakaz odpalania tego czegoś. Od tamtej pory Blooborne jest w moim osobistym top gier na tę generację i z ogromną nadzieją czekam na to, że kiedyś FromSoftware zdecyduje się wydać jej kontynuację. Swoją drogą to samo BB kupiłem już 3 razy (premiera, GOTY, steelbook ze zdjęcia) i planuje czwarty (limitka w małym kartonie), a to powinno coś mówić na temat tego jak bardzo przezajefantastyczna jest ta gra.

Kolejne miesiące to w zasadzie ogrywanie mniejszych i większych tytułów, bez jakichś fajerwerków, które by mogły się wydać interesujące, pozwólcie zatem, że przeskoczę do 13 stycznia 2017 roku kiedy to założyłem konto @playstation_fanatic na Instagramie i wrzuciłem pierwsze zdjęcie.

Od tego momentu, moje growe życie kręciło się nie tylko w koło grania i zbierania ale doszedł do tego aspekt społeczności. Na Instagramie, podobnie jak Facebooku, poznałem wiele świetnych i ciekawych osób z którymi codziennie w zasadzie dyskutowałem na tematy związane z naszą wspólną pasją. Ba pamiętam, że na początku byłem tak wkręcony, że potrafiłem wrzucać 2-3 zdjęcia dziennie, co dzisiaj wydaje mi się wręcz szalone. Instagram wydawał mi się wtedy platformą idealną, zdjęcia gier + krótkie opisy, bez jakichś słowotoków (jak np. ten co nie ?:D) i o ile na początku mi to wystarczyło to po jakimś czasie zdjęcia samych gier, bez większego pomysłu zaczęły mnie trochę nudzić, co doprowadziło do tego, że podczas którychś tam porządków w mojej kolekcji postanowiłem zrobić zdjęcie, które jest znane chyba większości moich obserwujących i dzierży dzielnie od ponad dwóch lat pozycję zdjęcia profilowego, zarówno na Instagramie jak i Facebooku. Swoją drogą chyba czas na update, może przy kolejnych porządkach 🙂

Kurde, całość miała mieć dwie części ale patrząc na to ile jeszcze bym Wam poopowiadać to wychodzi na to, że za kilka dni powstanie część trzecia 🙂 Mam nadzieję, że się na mnie nie pogniewacie za takie cięcie tego na kawałki. Tymczasem dajcie znać czy tego typu, luźniejsze teksty okołogrowe chcielibyście czytać częściej!

Do następnego!
Kuba „PlayStation Fanatyk”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s