Obiecałem, że na mojej stronie pojawią się jeszcze jakieś tytuły spod szyldu „Full Motion Video” i słowa dotrzymuję! Tytuł, który chciałbym Wam dzisiaj przybliżyć, intrygował mnie od dnia premiery, jednak przepadł wraz z moim zainteresowaniem tego typu produkcjami. Na szczęście od jakiegoś czasu mamy swoisty renesans produkcji FMV (głównie dzięki Wales Interactive czy D’Avekki Studio), a moja zajawka powróciła, dzięki czemu mogę zaprosić was do sprawdzenia kilku słów na temat The Bunker.
Twórcy wykreowali obraz tego, co gdyby Zimna Wojna potoczyła się nieco inaczej niż znamy to z kart historii — w ten oto sposób Anglia, została kompletnie zniszczona w wyniku wybuchu bomb atomowych, gdzieś w okolicy lat 80tych, a ludność została zmuszona do zejścia pod ziemię. Jak się pewnie domyśleliście po tytule gry, trafiamy właśnie do tytułowego bunkra, położonego gdzieś w hrabstwie Essex, będącego schronieniem dla ocalałych z konfliktu, wśród których na świat przychodzi niemowlę — John.








Kilka migawek później i mija 30 lat, w niewyjaśnionych okolicznościach „podziemne miasteczko” pustoszeje, a jedynymi mieszkańcami pozostaje John i jego matka. Tu zaczyna się nasza właściwa przygoda, wrzucająca nas w buty 30sto latka, który całe swoje życie spędził zakopany kilkadziesiąt metrów pod ziemią. Jego życie — a przynajmniej ta jego część, w której przyjdzie nam uczestniczyć — to istny dzień świstaka. Każdego ranka odhacza on kolejne pozycje z listy: sprawdzenie stanu technicznego bunkra, przyjęcie leków, zjedzenie posiłku czy sprawdzenie łączności radiowej w nadziei na kontakt z mieszkańcami innych tego typu przybytków. Jako że tytuł ten ma być w założeniu interaktywnym przeżyciem filmowym, a nie rozrywką przypominająca Tamagotchi, jeden z takich dni zostaje przerwany przez nagłą awarię, która zmusza Johna do opuszczenia swojej bezpiecznej strefy. Kolejne wydarzenia (których opis pominę ze względu na ewentualne spoilery) wywołują u naszego bohatera flashbacki z przeszłości, które pozwalają nam dowiedzieć się nieco o jego matce czy życiu w izolacji od świata.
Jako że mamy tu do czynienia z filmem interaktywnym to nie nastawiałem się na wielce rozbudowany gameplay i nie mogę powiedzieć, że byłem jakoś bardzo zaskoczony, gdyż jest tu go jak na lekarstwo i ogranicza się on w dużej mierze do przeciągnięcia kursora w odpowiednie miejsce, czy rozwiązana prostej łamigłówki. To, czego moim zdaniem tu jednak zabrakło, to nieco większa ilość wyborów (lub chociaż jakieś znaczenie tych, o których mamy okazję zadecydować). W takim Night Book mieliśmy coś koło 200 nagranych scen, tu niestety prowadzeni jesteśmy jedną słuszną drogą do finału, co powoduje, że gra nie ma w zasadzie żadnego replay value, a całość można ograć w jeden wieczór.








O ile spora część gier współczesnych gier FMV wygląda miejscami jak amatorski projekt dzieciaków z liceum (o tych z przeszłości nie mówię, bo jednak postęp technologiczny zrobił swoje), tak w przypadku Bunkra, trzeba oddać jego autorom to, że naprawdę przyłożyli się do wizualnego aspektu otoczenia (ciekawostka, wszystkie sceny kręcono w prawdziwym, nieczynnym bunkrze wojskowym), a dzięki zatrudnieniu profesjonalnych aktorów, jak Adam Brown czy Grahame Fox, postacie w końcu nabrały jakiegoś wyrazu i nie zachowują się, jakby zgarnięto je przed chwilą z ulicy i dano tekst do przeczytania.
The Bunker z jednej strony pokazuje spory wysiłek twórców, jaki włożyli w produkcję gry, z drugiej zaś nie da się nie zauważyć potencjału, jaki został tutaj zmarnowany. Summa summarum wszystko zależy od tego, jakie jest Wasze podejście do gier tego typu, bo mam wrażenie, że fani FMV mimo wszystko znajdą tu coś ciekawego dla siebie, jednocześnie nie sądzę, aby Bunkier mógł przekonać sceptyków gatunku czy zachęcić nowych graczy do wciągnięcia się w świat interaktywnych filmów.

To tyle na dzisiaj.
Mam nadzieję, że się Wam podobało!
Kuba „PlayStation Fanatyk”