Jestem dość dużym fanem growych horrorów, bywają momenty, kiedy mam nawet przebłyski aby całą moją kolekcję sprzedać i skupić się tylko na tym gatunku gier.
Po krótkim wstępie – kilka słów na temat Layers of Fear, horroru psychologicznego z naszego rodzimego podwórka od Bloober Team.
LoF reprezentuje modny ostatnio nurt horrorów z widokiem z perspektywy pierwszej osoby, co w założeniu ma wzmocnić immersję jak i potęgować poczucie strachu poprzez brak ciągłego widoku w koło postaci (np. w Resident Evil 7 na VR dosłownie byłem przerażony.. ale o tym innym razem). Wcielamy się w postać malarza, którego celem jest dokończenie obrazu, jednak nie robimy tego jedynie pędzlem, a poprzez eksplorację domu i poznawanie historii naszego bohatera i wydarzeń, które odcisnęły głęboki ślad na jego psychice.
Czy tego typu straszenie jest skuteczne? Czy ma jakikolwiek sens? Jak dla mnie jak najbardziej, jest to świetna odskocznia od horrorów, których głównym (i często jedynym) medium strachu są „jump scary” (żeby nie było w Layers of Fear również kilka zastaniemy, jednak nie to stanowi trzonu rozgrywki). Ciągłe zmiany otoczenia, dźwięki (w tym te wydobywające się bezpośrednio z głośniczka wbudowanego w DualShock 4), zabawa światłem, listy, notatki i odkrywane kolejne elementy obrazu składają się w całość, która napawa nas lękiem i niepokojem.
Plusy
– Postać głównego bohatera
– Klimat
– Oprawa audio-wizualna
– Udźwiękowienie
– Historia
– Wykorzystanie DS4
– Lokacja
Minusy
– Długość rozgrywki
Grę mogę polecić zarówno fanom horrorów jak osobom, które z gatunkiem nie maja za wiele wspólnego. Do gry wyszedł również dodatek rozszerzający historię, jednak o nim może napiszę kiedyś osobno parę słow (w skórcie – nie warto).
Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będzie mi dane zagrać w kolejny horror autorstwa Bloober Team – Observer i z niecierpliwością czekam na kolejne produkcje.
