Odcinek pt. „Farewell” dostępny był dla tych, którzy zakupili wersję
deluxe gry. Czwarty, bonusowy odcinek pokazujący nam ostatnie chwile
Chloe i Max. Choć był to bonus do wydanego prequela to stanowi on tak
naprawdę esencję tego co dostaliśmy w Life is Strange. Nie będę się
tutaj rozwijał o technicznych aspektach gry bo nie ma tutaj niczego
odkrywczego w stosunku do całości i możecie
o tym poczytać w dowolnej recenzji całej gry. Wracając do sedna, znowu
zobaczymy Max i Chloe, jednak tym razem cofamy się do przeszłości, do
momentu na kilka chwil sprzed wyjazdu Max do Seattle, kiedy to pomagamy,
uporządkować rzeczy w pokoju Chloe, wygłupiając się od czasu do czasu.
Sielanka, która jak wiemy od samego początku, nie zakończy się happy
endem gdyż Max musi powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce o tym, że
ją opuszcza z powodu przeprowadzki.. W krótkim odcinku dostajemy tonę
momentów, które dają nam głębsze zrozumienie tego co łączyło dwie
przyjaciółki, choćby obserwując ich wspólną zabawę w szukanie skarbu
zakopanego przed laty gdzieś w ogródku Chloe.
Deck Nine pokazało tym
którzy grali w pierwszą odsłonę Life is Strange to co do tej pory
musieli sobie dopowiadać. Wszystko tutaj jest takie jak być powinno,
krótka lecz naprawdę napakowana treścią historia.
Plusy
– Max & Chloe
– Historia
– Hannah Telle i Ashly Burch
Minusy
– Odcinek „bonusowy”
Podsumowując, te kilkadziesiąt minut gry to jedno z najbardziej emocjonalnych przeżyć w grach jakie dane mi było ostatnio doświadczyć. Jeśli pierwsza odsłona LiS była dla Ciebie czymś więcej niż kolejną grą to jeśli jeszcze jakimś cudem tego nie zrobiłeś to polecam zakupić i ograć, sam tymczasem wracam do niecierpliwego oczekiwania na Life is Strange 2 od DONTNOD.
