O tym, w co ostatnio grałem słów kilka — Vaccine

Czytając moje wywody, można chyba bez pudła stwierdzić, że jestem fanem indyków i horrorów. Tak się składa, że tytuł, o którym dzisiaj chciałbym pogadać, zalicza się do obu kategorii. Na Vaccine, bo o tej grze mowa, moją uwagę zwrócił mój przyjaciel Maciej (@gramsewgre), podzielający moje zamiłowanie do obu gatunków. Retro stylistyka zaciekawiła mnie na tyle, że wrzuciłem ją na listę życzeń i czekałem na jakąś przecenę (serce z cebuli nie wybiera), a kiedy już w zasadzie zupełnie o niej zapomniałem, to okazało się, że cena została po prostu obniżona na stałe i to kilkukrotnie — cóż nie mogło stać się nic innego jak zakup i pobranie na moją konsolę. Czy warto było wydać te 18 PLN na retro-pixel-horror? Zapraszam do czytania!

Początek gry jest dość zagadkowy, bo w zasadzie rzuca nas od razu w wir akcji, bez nakreślenia jakiegokolwiek tła fabularnego. Po wyborze jednego z dwóch bohaterów — Manuel G.P. lub Rita O’Connor, przy czym oprócz płci, różnią się oni statystykami — wita nas informacja, mówiąca o tym, że „Pomimo wszystkich starań, twój przyjaciel został ponownie zarażony…”, co w zasadzie nie za wiele nam mówi ale staje się nieco bardziej sensowna później, kiedy już spędzicie w tej tajemniczej posiadłości nieco czasu. Tak oto rozpoczyna się niebezpieczny wyścig z czasem…i to dosłownie bo na odnalezienie tytułowej szczepionki mamy dokładnie 30 minut. Nieco światła na całą sytuację rzucają rozsiane po lokacjach dokumenty, ale co dokładnie zawierają, to pozwolę już Wam odkryć samemu.

W kwestii gameplayu, na pierwszy rzut oka można by się spodziewać klasycznej rozgrywki, jaką oferują survival horrory — unikaj zagrożenia, oszczędzaj naboje, rozwiązuj mniej lub bardziej skomplikowane zagadki i pchaj fabułę do przodu. W rzeczywistości okazuje się, że nie do końca się to tyczy Vaccine gdyż postanowiono dorzucić tu niego z rouglike’a i już śpieszę z wyjaśnieniami o co z tym chodzi. Posiadłość w grze jest generowana proceduralnie, co oznacza tyle, że każda rozgrywka jest kompletnie inna i mocno nieprzewidywalna gdyż nigdy nie wiesz, co tak naprawdę znajduje się za kolejnymi drzwiami (przy okazji wyjaśniło to brak mapy, który mnie nieco irytował na samym początku). Wprowadza to nieco napięcia ale też podnosi poziom trudności (i miejscami frustracji), gdyż nie ma szans na to, że zapamiętamy sobie plan lokacji, umieszczenie przedmiotów czy zombiaków. A i bym zapomniał, nasi bohaterowie zbierają punkty doświadczenia, w zasadzie za wszystko od otwarcia drzwi po wpakowanie zombiakowi 4 kul prosto w łeb, a ów punkty możemy wymieniać na podnoszenie statystyk. Tak więc nasz survival horror przekształcił się w mix horroru-rogalika-rpg na czas.

Nie da się ukryć, że oprawa audiowizualna tego dzieła była w pełni świadomie zaprojektowana przez twórców gry — a w zasadzie to przez twórcę, bo całość została stworzona przez Rainy Night Creations, jednoosobowe studio z Hiszpanii. Kanciaste modele postaci i obiektów, design lokacji, kwadratowe animacje i pojękiwania zombiaków, a nawet dźwięk „Vaccine” wydobywający się z głośników telewizora po odpaleniu nowej rozgrywki — wszystko to wywołuje wręcz ogromną nostalgię w stronę pierwszego Residenta (ba, mamy tu nawet zaimplementowane, tak bardzo uwielbiane przez wszystkich toporne sterowanie aka „Tank Controls”).

Jeśli liczycie na prawdziwy horror, to nie jest absolutnie tytuł dla Was, jednak niestraszne Wam lekkie wyzwanie, a stare horrory, i czasy królowania Szaraka, to coś, co wywołuje u Was ciepłe wspomnienia, to przy cenie, jaką trzeba za tę grę zapłacić, to myślę, że warto rzucić okiem. Vaccine to miłosna pocztówka (jednak na list to nieco za mało treści) w stronę staroszkolnych straszaków i w takim kontekście spełnia swoje zadanie i dla mnie jest kolejnym przykładem, że małe/tanie tytuły mogą dać naprawdę sporo radości. „Hate it or love it!

Na sam koniec mała ciekawostka. Kilka miesięcy temu, autor Vaccine poinformował o pracy nad kolejną odsłoną „Vaccine Rebirth”, która ma być w zasadzie tym czym oryginał z 2017 miał być od początku. Trailer możecie zobaczyć poniżej.

To tyle na dzisiaj.
Mam nadzieję, że się Wam podobało!
Kuba „PlayStation Fanatyk”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s