O dźwięku słów kilka – Słuchawki Nacon RIG 800 PRO HS

Pokazywałem Wam już douszne, uwiązane na kablu pchełki od Nacona, a tym razem czas sięgnąć po nieco większy kaliber w postaci modelu RIG 800 PRO HS. Zapraszam do czytania!

Na sam początek kilka broszurowych frazesów i innych suchych informacji. W ofercie Nacona są aktualnie dostępne 3 odmiany modelu 800 PRO — HS / HX / HD, które przeznaczone mają być kolejno do PlayStation / Xboxa / PC, przy czym konsolowe wersje również opatrzone są informacją o współpracy z PC. Z tego, co udało mi się dokopać w necie to wersja HX, pomimo teoretycznego przeznaczenia do konsoli Zielonych, współpracuje bezproblemowo również z GrajStacją. Sam model RIG 800 pojawił się na rynku już jakoś w 2017 roku (jeszcze w linii Plantronics) i od tamtej pory dostał bodajże 2 liftingi w postaci skrócenia nazwy do marki RIG oraz wypuszczenie wersji PRO.

Poniżej parametry wg. producenta:

  • Łączność: Bezprzewodowe
  • Budowa słuchawek: Nauszne/Zamknięte
  • Składana konstrukcja: Nie
  • System audio: Stereo 2.0
  • Redukcja hałasu: Pasywna
  • Średnica membrany: 40 mm
  • Pasmo przenoszenia słuchawek: 20 ~ 20000 Hz
  • Impedancja słuchawek: 32 Om
  • Czułość słuchawek: 111 dB
  • Odłączany mikrofon: Nie
  • Charakterystyka mikrofonu: Jednokierunkowy
  • Pasmo przenoszenia mikrofonu: 100 ~ 10000 Hz
  • Czułość mikrofonu: -45 dB
  • Zasięg: do 10 m
  • Maksymalny czas pracy: do 24h

Jeśli chodzi o wykonanie, to na już na pierwszy rzut oka, robią one naprawdę dobre wrażenie. Design to oczywiście kwestia subiektywna (kiedy pokazałem je na unboxingu, padł komentarz, że wyglądają jak zestaw czołgisty), jednak nie da się ukryć, że projektanci celowali w wygląd wpasowujący się w nurt „gamingowy ” (jeszcze, gdy by dali LED RGB to już w ogóle byłby GAMING PEŁNĄ GĘBĄ), przy czym nie do końca jest to moja bajka i osobiście wolę styl, w jakim zostały zaprojektowane np. Pulse3D od Sony (do których też nawiążę tu pewnie nie raz). Choć wykonanie i dobrane materiały nie wyglądają tanio i tandetnie to minus moim zdaniem należy się za wykończenie części elementów w czarnym połysku, który to palcuje się, brudzi i rysuje dosłownie od samego patrzenia. Kolejną rzeczą, do której mam lekkie obiekcje (i tu zaznaczę, że mam dość mocną nerwicę natręctw i takie rzeczy po prostu uwierają mi niczym drzazga w dolnej części ciała) jest odbiornik USB — jak każdy facet wiem, że „rozmiar nie ma znaczenia”, jednak w tym konkretnym przypadku drażniło mnie to, że dongle jest wyraźnie większy od tego z Pulse3D i zwyczajnie odstaje od konsoli dość mocno, co psuło mi estetykę mojej Wieży Saurona (ale i na to jest pewne remedium, o czym za chwilę).

Na lewej słuchawce znajdują się podstawowe „przełączniki” do kontroli słuchawek jak pokrętło głośności, przycisk Power/Sync oraz pokrętło balansu głośności czatu do gry. Choć mogłoby się wydawać, że użycie pokręteł jest nieco staromodne, to przyznaję bez bicia, że system ten okazał się bardzo intuicyjny i wygodny w codziennym użytkowaniu (moim zdaniem wygodniejszy niż zwykłe przyciski, a już na 100% wygodniejsze niż jakieś dotykowe wynalazki). W tej samej słuchawce znajdziemy również składany mikrofon, osadzony na elastycznym pałąku, który umożliwia jego wygodne ustawienie — do samego mikrofonu pod względem działania nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń, gdyż zbierany dźwięk jest czysty, a moi rozmówcy nie mieli żadnego problemu aby zrozumieć co do nich mówię, nie zbiera on praktycznie szumu oraz można się wyciszyć szybkim ruchem ręki, podnosząc go do góry. Jedyny problem, jaki z nim mam (i ponownie witamy moją nerwicę natręctw) to fakt, że nie można go po prostu odłączyć — owszem, pierdoła, ale ja praktycznie nie gram online i tak naprawdę mikrofon poza nielicznymi przypadkami jest mi po prostu zbędny, więc nie pogardziłbym opcją wywalenia go dla „czystszego” wyglądu słuchawek.

Jeśli czytaliście moje wypociny na temat poprzedniego testowanego zestawu (RIG 200HS), to pewnie zauważyliście, że wyraźnie podkreślałem, iż nie jestem fanem nausznych słuchawek — zwyczajnie mam łeb jak garnek i uszy niczym Oko Moskwy, a dodatkowo większość zestawów, z jakimi miałem styczność, po prostu mnie męczyły na dłuższą metę (nawet kilkukrotnie droższe słuchawki, które swego czasu używałem w pracy i wcale nie miało na to wpływu to, że siedziałem kolejną godzinę na kolejnym spotkaniu, które mogło być mailem). W przypadku 800 PRO HS jest zaskakująco dobrze — i nie, nie twierdzę, że mój problem magicznie znikł, ale jest wyraźnie lepiej — na co wpływ może mieć choćby fakt, że same słuchawki można nieco prze-konfigurować, tak aby lepiej dopasować je do kształtu swojej głowy.

Jak już sprawę techniczno-designerską mamy za sobą to przejdźmy zatem do tego, po co zostały one stworzone, mianowicie dźwięk! Od razu po włączeniu dostajemy krótki komunikat o stanie naładowania słuchawek (podobny usłyszymy przy automatycznych wyłączeniu się ich) oraz czy są aktualnie podpięte do jakiegoś urządzenia, a same słuchawki są od razu rozpoznane jako RIG 800 PRO. W ustawieniach konsoli możemy bez problemu skalibrować je, jeśli chodzi o dźwięk 3D — w zasadzie wszystko dokładnie tak samo, jak w przypadku słuchawek od Sony.

Chyba nie będzie wielkiego zaskoczenia, jeśli od razu powiem, że pod względem dźwiękowym zestaw ten robi ogromne wrażenie (jednak przy cenie powyżej 500 PLN chyba żaden producent nie pozwoliłby sobie na wpadkę, która przy obecnej ilości konkurencji na rynku pogrzebałaby produkt momentalnie). Jakość dźwięku, w mniemaniu takiego laika jak ja jest po prostu świetna — dźwięk jest czysty, nie jest płaski, wysokie i niskie tony są wyraźnie słyszalne, brak jakichkolwiek zgrzytów, trzasków i innych dziwnych odgłosów mogących świadczyć o niskiej jakości wykonaniu. Oczywiście przy całym tym zachwycie nie zapominałem zwrócić nieco więcej uwagi na dźwięk 3D i w tym wypadku RIG 800 również nie zawodzą, bo odczucia podczas grania w AstroBota, Resident Evil Village, Returnal czy Uncharted były po prostu obłędne. Niektórych może nieco drażnić brak jakiegoś dodatkowego systemu wygłuszającego dźwięki otoczenia (co mi osobiście nie przeszkadzało, ale też nie używam słuchawek w warunkach, gdzie mogłoby to się stać problemem) i tu trzeba przyznać, że zestaw od Sony wypada lepiej.

Kolejnym, ogromnym plusem i jednym z moich osobistych argumentów „ZA” w przypadku tego zestawu jest jego działanie na baterii i ładowanie (z niewielkim zgrzytem w przypadku tego drugiego). Producent zaznacza, że słuchawki mogą działać nawet 24h na jednym ładowaniu, co moim zdaniem jest świetnym wynikiem. Dodatkowo ładowanie odbywać się może przez złącze USB (i tu wspomniany zgrzyt, bo kto w 2022/2023 roku pakuje złącze mini USB zamiast USB-C…) lub poprzez użycie dedykowanej stacji ładującej, która dla mnie jest po prostu czymś świetnym — nie korzystam ze słuchawek nagminnie, przez co niejednokrotnie złapałem się na tym, że moje Pulse3D były albo rozładowane, albo na skraju, i ja wiem, że to tylko „jeden dodatkowy kabel” ale mimo wszystko to kolejny kabel, o którym muszę pamiętać. Stacja została odpowiednio wyprofilowana oraz wyposażona w magnetyczne złącze, dzięki czemu w zasadzie można odkładać słuchawki z zamkniętymi oczami i mieć pewność, że będą się one bezproblemowo ładować. Dodatkowo ma ona port USB przeznaczony na odbiornik, co można wykorzystać tak, aby nie psuć sobie wyglądu konsoli odstającym donglem (o czym wspomniałem wyżej) — mianowicie stację dokującą możecie wpiąć pod konsolę, i jeśli tylko będzie w niej zapięty odbiornik, to PS5 automatycznie wykryje same słuchawki, jak i to kiedy są ładowane, jednak oczywistym problemem tutaj jest to, że konsola musi wtedy albo być włączona, albo w trybie uśpienia z włączonym zasilaniem portów USB.

Podobnie jak w przypadku mniejszego zestawu od tego producenta, ten również postanowiłem przetestować przy użyciu dostępnych na YouTube benchmarków (do jednego z nich link poniżej) i bez zaskoczenia, poradziły sobie one we wszystkich „testach” śpiewająco, a jakiekolwiek artefakty dźwiękowe pojawiały się dopiero w granicznych zakresach, co uważam za bardzo dobry wynik. W moim odczuciu, w tym samym benchmarku, Pulse3D wypadły na ich tle nieco gorzej.

Zdziwiło mnie nieco to, że model 800 PRO HS, w przeciwieństwie do poprzednio opisywanych przeze mnie 200HS nie jest oficjalnie licencjonowany — początkowo myślałem, że po prostu zapomniano o oznaczeniu na pudełku, jednak na jego dole widnieje wyraźna informacja od producenta, że słuchawki są w pełni kompatybilne, ALE nie licencjonowane. Niby to tylko pierdoła, ale wydaje mi się, że licencja pozwoliłaby na jeszcze więcej w kwestii działania ich z PlayStation 4/5, jak np. dodatkowe notyfikacje na ekranie telewizora, których w tym przypadku nie uświadczymy.

Ciekawostka: W 2022 roku, poral TechRadar w swoim corocznym rankingu, wyróżnił 800tki, przyznając im pierwsze miejsce w kategorii „Best Gaming Accessory”.

Finalnie trzeba sobie zadać pytanie — Czy warto?? Jeśli tylko cena 799 nie jest dla Was problemem to moim, zdaniem TAK, bo jeśli nawet ktoś taki, jak ja będący dźwiękowym ignorantem, potrafił usłyszeć różnicę w stosunku do innych zestawów, to coś musi być na rzeczy. Dodatkowo możliwość dopasowania słuchawek pod siebie i stacja dokująca, wyraźnie poprawiają komfort w ich codziennym użytkowaniu a chyba właśnie wygoda to to co wielu graczy pcha ku konsolom. Sam na ten moment odwieszam swoje Pulse3D na kołek, a ich miejsce zajmują RIG 800 PRO HS.

Podziękowania dla firmy Retall, za możliwość przetestowania słuchawek.

To tyle na dzisiaj.
Mam nadzieję, że się Wam podobało!
Kuba „PlayStation Fanatyk”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s