O tym w co ostatnio grałem, słów kilka – Ghost of Tsushima Director’s Cut

Ghost of Tsushima to moim zdaniem, bez wątpienia jedna z najlepszych gier, jakie wyszły w 2020 roku (i jedna z najlepszych gier na PlayStation 4 w ogóle). Świetny setting, ciekawa historia i przyjemny gameplay — w połączeniu wszystko to wywoływało coś, co określam „syndromem jeszcze jednej misji”. Nie było chyba dla nikogo zaskoczeniem, kiedy Sony ogłosiło, że GoT trafi na PlayStation 5, jednak ogłoszeniu towarzyszyło coś jeszcze, mianowicie zapowiedź fabularnego DLC, które ma rozszerzać historię klanu Sakai’ów i dodać całkiem nową lokację — wyspę Iki.

Zanim popłynę ze swoim słowotokiem, to chciałbym zaznaczyć, że tutaj skupię się nie tyle na samej grze ile na dodatku, więc jeśli ktoś z Was jeszcze nie miał okazji zagrać w samurajską opowieść od Sucker Punch Productions to zapraszam do sprawdzenia mojej recenzji z zeszłego roku.

Zwykle, do jakichkolwiek DLC podchodzę z dość dużym dystansem, co spowodowane jest tym, że pod akronimem tym, upychane jest w dużej mierze stos badziewia typu skórki, cyfrowa ścieżka dźwiękowa itp. Owszem, zdarzają się wyjątki jak na przykład rewelacyjne Serce z Kamienia oraz Krew i Wino do Wieśka 3, jednak nie ma co ukrywać są to w zasadzie wyjątki.

Dodatek otwiera przed nami nowy teren, jakim jest wyspa Iki. Wyspa, która stała się przystankiem dla kolejnej armii Mongołów, tym razem pod przewodnictwem tajemniczej Orlicy. Chcąc nie dopuścić do zagarnięcia całej wyspy i tym samym otwarcia najeźdźcom drogi do Cuszimy, Jin wyrusza na wyspę, aby stawić czoła zagrożeniu. W teorii nic skompilowanego jednak na miejscu okazuje się, że Orlica nie jest po prostu kolejnym wielkim Mongołem z toporem w ręku, mordującym co popadnie, a sama podróż na Iki ma również drugie dno, związane z historią rodziny Sakai’ów i czasów kiedy Jin był jeszcze młokosem.

Oprócz samego wątku Iki przynosi nam nieco nowości. W przypadku wrogów staniemy na przeciw Szamanom, którzy swoimi umiejętnościami potrafią wzmacniać pozostałych, co niejednokrotnie powodowało, że walka z więcej niż dwoma mongołami naraz, stawała się nieco bardziej wymagająca niż zwykle (do tego niektórzy władają dwoma rożnymi rodzajami broni co dodatkowo wymusza zmianę postaw). Swoją drogą, nie wiem czy to kwestia braku wprawy (mój ostatni zapis gry datowany był na sierpień 2020 roku) czy zamierzonego działania twórców, ale miałem wrażenie, że i bez nowego kolegi, mongolskie oddziały wydawały się trudniejsze do pokonania niż w podstawce (pomimo że „mój” Jin to wersja Terminator, z dopakowanym ekwipunkiem i rozwiniętymi statami na maksa).

Powracają haiku czy bambusy, a tak, że dochodzą nowe aktywności poboczne jak walka na arenie, sanktuaria dla zwierząt oraz wyzwania łucznicze. Innymi słowy, nie można powiedzieć, że wyspa świeci pustkami, gdyż w zasadzie co chwilę natykamy się na coś, co może zająć naszą uwagę na jakiś czas.

Jednak Director’s Cut to nie tylko rozszerzenie fabularne ale również usprawnienia związane z PlayStation 5. Gra działa płynnie w 4K i 60FPS”ach, a do naszej dyspozycji oddano dwa tryby graficzne, które pozwalają nam wybrać wydajność lub prezencję — jednak w praktyce, tryb wyższej rozdzielczości w żaden sposób nie ustępuje wydajnościowo drugiej opcji. Ghost of Tsushima zachwycało już na poprzedniej generacji, a na PS5 można to podsumować jako „Harde Better Faster”. Oczywiście nie mogło zabraknąć wykorzystania genialnego DualSense – haptyczne wibracje pozwalają poczuć w zasadzie wszystko, od terenu po jakim się poruszamy, po podmuchy wiatru (ba oddano tu nawet mruczenie głaskanego kota); dźwięki kopyt, odbijających się od siebie ostrzy mieczy czy echa głosów, dodatkowo zwiększają immersję; adaptacyjne triggery, tworzące opór podczas np. strzelania z łuku.

Przejście historii na wyspie Iki to kwestia 1-2 wieczorów grania, jednak jeśli należycie do grona czyścicieli mapy to czas ten wydłuży się gdzieś do około 15 godzin, co jak na DLC jest wynikiem, który określiłbym jako „OK” (takie INTERmission do Final Fantasy VII Remake można zamknąć w 3-4 godziny bez większego wysiłku..).

Tak naprawdę, jedynie jak mogę podsumować to wszystko to jeśli podobało się komuś Ghost of Tsushima to i DLC przypadnie mu do gustu, gdyż to po prostu kilka dodatkowych godzin do spędzenia w tej samurajskiej opowieści. Nie ma tu żadnej rewolucji, która mogłaby nagle przekonać sceptyków tego tytułu do sprawdzenia go, ale też nikt nie obiecywał tutaj lotu w kosmos. Osobiście bawiłem się naprawdę dobrze, główny wątek na wyspie Iki świetnie wpasował się w historię Jin’a i jego klanu, a dobrodziejstwa PlayStation 5 powodowały mimowolny uśmiech na twarzy podczas gry.

Na koniec wielkie podziękowania dla PlayStation Polska za kopię gry do recenzji!

Mam nadzieję, że się Wam podobało.
Do następnego!
Kuba „PlayStation Fanatyk”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s