Nie tak dawno, przy okazji recenzji The King of Fighters XIV Ultimate Edition, rozwodziłem się na temat nostalgii, związanej z czasami, kiedy to w moim growym świecie, królowały automaty do gier. Cóż, wychodzi na to, że będziecie skazani trochę więcej mojego słowotoku na ten temat, gdyż w moje ręce wpadło właśnie The King of Fighters 2002 Unlimited Match! Tak że zapraszam do czytania!

Jeśli dobrze liczę, to KOF2002 jest 9. odsłoną serii i jedną z ostatnich, jakie SNK wypuściło na system Neo-Geo. Wersja Ulitmate Match, będąca niejako remake’iem, pierwszy raz, na konsolach ukazała się w 2009 roku na PlayStation 2, po czym została przeportowana na PC i Xboxa 360. Biorąc przykład z Capcomu czy Square Enix, SNK postanowiło „ponownie zremasterować” ten tytuł i wydać go w 2020 roku na konsolę PlayStation 4.
Jeśli pomimo mojego wspominana o tej serii od czasu do czasu, nadal nie do końca wiecie, o co w tym wszystkim chodzi, to już spieszę z wyjaśnieniami. The King of Fighters, to ogólnoświatowy turniej, który jak sama nazwa wskazuje, ma za zadanie wyłonić najlepszych z najlepszych. Walki odbywają się w formule 3 vs 3 (jest również dostępny tryb solo, jeśli to dla Was zbyt wiele), w których jednocześnie może walczyć tylko jeden zawodnik — brak tutaj asyst czy zmian podczas trwającej walki. Tak jak wspominałem w recenzji KOFXIV, jeśli masz skilla to całą grę, możesz, tak naprawdę skończyć jednym zawodnikiem. Oprócz klasycznych pojedynków drużyn znajdziemy tu również tryb Versus, Survival, Practice, Challenge czy oblegany Online Multiplayer — trzeba przyznać, że nie będziecie się tutaj nudzić.
Choć sama seria posiada swoją fabułę (i to nawet niezłą jak na bijatyki) to w tym wypadku — podobnie jak w mojej ukochanej odsłonie KOF98 — nie uświadczymy tutaj nic poza kilkoma cutscenakami i walkami z bossami. Założenie twórców było proste — dać graczom czystą przyjemność z obijania kolejnych mord, bez dodatkowych wodotrysków, w postaci historii, którą by musieli śledzić.
Roster zawodników liczy sobie ponad 60 postaci, co daje graczom chyba jeden z największych wyborów, z jakimi miałem okazję się spotkać w grze — biorąc pod uwagę fakt walki drużynowej, mamy do dyspozycji kilkadziesiąt tysięcy kombinacji naszego Dream Teamu’u. Każdy z zawodników ma swój styl walki, ciosy specjalne oraz animacje i grafiki na rozpoczęcie i zakończenie pojedynku.

Z postaciami wiąże się też pewna, nieprzyjemna ciekawostka, mianowicie K9999 („K Four-Nine”), który zadebiutował w odsłonie 2001, zakończył na niej swoją przygodę z turniejem, a wszystko to za sprawą możliwych problemów prawnych, jakich twórcy przestraszyli się, kiedy gracze odkryli, że postać jest w zasadzie kopią Tetuso Shima’y z anime Akira (do tego doszedł też fakt, że SNK nie ma praw do jego designu, gdyż poprzednią odsłonę pomogła stworzyć koreańska firma Elioth). W KOF2002 Unlimited Match, K9999 został zastąpiony przez zawodnika zwanego Nameless.
Gdyby ktoś chciał się przekonać na własne oczy o co tylko krzyku, to sprawdźcie poniższy filmik.
Jeśli chodzi o samą walkę, to trzeba powiedzieć jedno – to nie jest gra dla typowych casuali (do których chyba mi coraz bliżej w przypadku bijatyk), którzy odpalają grę raz na miesiąc, a szczytem ich możliwości jest mashowanie wszystkich przycisków na raz. Próg wejścia jest wyższy niż choćby w ostatniej odsłonie,o czym przyszło mi się przekonać dobitnie, kiedy to już druga drużyna zmusiła mnie do odklepania pojedynku niczym Najman. Swoją drogą przypomniało mi to nieco granie na automatach, gdzie ideą właściciela przybytku był zarobek, więc wszystkie gry miały ustawiony wysoki poziom trudności, po to aby przeciętna rozgrywka była krótka i abyś wyskrobał z kieszeni koleją złotówkę na żeton.
Co do wykonania technicznego, to absolutnie nie ma tu powodów do narzekań. Gry 2D z czasów królowania maszyn arcade, mają to do siebie, że starzeją się z godnością (w przeciwieństwie do pierwszych produkcji 3D…) co sprawia, że The King of Fighters 2002: Unlimited Match wygląda niesamowicie jak na swój wiek. Do tego wszystkiego, dodano również kilka opcji graficznych, które pozwalają na dopasowanie wyświetlanego obrazu do osobistych preferencji (np. poziom „scanelines” czy możliwość włączenia „pełnego ekranu” zamiast 4:3). Code Mystics odwalili kawał dobrej roboty również w przypadku udźwiękowiania, gdyż cała ścieżka została przez nich ponownie zmiksowana i zremasterowana.
Od zawsze powtarzałem, że moją ulubioną częścią serii The King of Fighters jest ta z numerem ’98. Ostatnie dni jednak skłoniły mnie do zrewidowania moich poglądów, gdyż KOF2002 Unlimited Match to nic innego jak KOF98 na sterydach. Godziny spędzone z tą grą przywołały ponownie piękne wspomnienia z lat, kiedy cały swój wolny czas (i całe kieszonkowe..) przeznaczałem na siedzenie w salonie arcade. Tytuł kawałka od Daft Punk — Harder Better Faster, idealnie podsumowuje to, co dostałem po odpaleniu gry, a jedyne czego mi zabrakło w tym wszystkim, to podpięcie do mojej konsoli, kontrolera arcade, kompatybilnego z PS4/PS5. Polecam każdemu, kto szuka oldschoolowej bijatyki 2D. Wierzcie mi, nie zawiedziecie się!
Na koniec chciałbym podziękować SNK Corporation i ekipie ogarniających ich PR za podrzucenie kopii!
To tyle na dzisiaj.
Mam nadzieję, że się Wam podobało!
Kuba „PlayStation Fanatyk”