Powrót do przyszłości – Def Jam: Fight for NY

Witajcie w pierwszym wpisie nowej serii (a w zasadzie pod-serii). Pomysł na tego typu, krótsze teksty na temat PlayStation 2 i 3 siedział mi z tyłu głowy w zasadzie od dawna (jako, że od PS3 zaczęła się moja przygoda z kolekcjonowaniem, a PS2 bardzo szybko stała się moją ulubioną generacją), ale blokował mnie fakt, że na mojej stronie można znaleźć już wystarczająco dużo kategorii, a nie chciałem też mieć kolejnej serii, w której nowe wpisy pojawiać się będą raz na kilka miesięcy. Wszystko zmieniło się kilka dni temu, kiedy porządkując moją stronę, postanowiłem, że serie takie jak „Kroniki Grozy” czy „Growe Wspominki”, zostaną podpięte pod nadrzędną kategorię „Po Godzinach”, w której to zwykle zamieszczam wszystko co nie jest wywiadem czy recenzją. Mam nadzieję, że dzięki temu całość będzie dla Was trochę wygodniejsza w odbiorze, a dodatkowo mnie nie będzie męczyło poczucie winy, że coś zaniedbuję.

Miał być krótki tekst a już sam wstęp zajmuje cały akapit… nie przedłużając zatem, dzisiaj na warsztat weźmiemy Def Jam: Fight for NY. Zapraszam do czytania!

Jeśli kiedykolwiek dyskutowaliście ze mną gdzieś na Facebooku czy Instagramie na temat perełek z PS2 w które absolutnie każdy powinien zagrać, to na 99.99999% wymieniałem właśnie Def Jam: Fight for NY. Co prawda moja przygoda z tłukącymi się po mordach raperami, zaczęła się tak naprawdę od następnej odsłony serii – Def Jam Icon na PlayStation 3, gdyż to właśnie od tej konsoli, moja miłość do PlayStation odżyła na nowo – to jednak Fight for NY była tą, która zrobiła na mnie największe wrażenie ze wszystkich. Grę gorąco polecał mi mój szwagier, który podobnie jak ja, konsolowo związany jest od zawsze z obozem niebieskich, tak wiec kiedy tylko wylicytowałem swoją starą-nową konsolę, pierwszą grą jaką na nią zakupiłem była właśnie ta. Wydana w 2004 roku, przez EA była czymś zupełnie innym niż podobne do niej nawalanki i sądzę że gdybym ogrywał ją 16 lat temu jako nastolatek zajarany rapem to pewnie było by to spełnienie moich mokrych snów. Los chciał jednak, że tytuł mnie ominął i tak naprawdę czekał kolejne 13 lat na to aby trafić do napędu mojej konsoli.

Historia wrzuca nas w szerokie sztany nieznanego (jeszcze) członka gangu, któremu przewodzi D-Mob. Po powrocie na ulicę, nasz szef odkrywa, że Crow wraz ze swoją ekipą zaczyna przejmować władzę w półświatku nielegalnych klubów walki. Jak się możecie domyślać, to naszym zadaniem będzie pięcie się na szczyt, aby w końcu stanąć do walki z Crowem (w tej roli Snoop Dogg!) i przywrócić prawowitego władcę podziemia na tron. Fabuła jak sami widzicie, do skomplikowanych nie należy ale w 100% spełnia swoją rolę i jasno wyznacza nam cel naszej rapowej bijatyki. Swoją drogą, po jakimś czasie dowiedziałem się, że tak naprawdę historia jest bezpośrednią kontynuacji poprzedniej części – Def Jam Vendetta, ale moim zdaniem nie ma absolutnie potrzeby jej znajomości – swoją drogą Vendetta, w przeciwieństwie do swojej następczyni, nie przetrwała próby czasu…

Przy okazji łapcie intro w wersji HD 😉

Jednak to nie dla historii odpala się ten tytuł, a dla miodnego gameplay’u. Zaczynamy od rozbudowanego edytora postaci, dzięki któremu możemy dowolnie kreować naszego zabijakę, lub np. upodobnić go do ulubionego rapera – szerokie spodnie, białe żono-bijki, tatuaże czy ogromne łańcuchy typu „Bling-Bling”, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Następnie przechodzimy do mięsa – WALKI! Gra umożliwia nam danie po mordach takim znanym postaciom jak Xzibit, Ludacris, Ice-T, Fat Joe (który swoją drogą niemiłosiernie dał mi się we znaki), Sean Paul czy Ghostface Killah, a wszystko to rozgrywa się na interaktywnych arenach, najczęściej przy wtórującej nam publice, która od czasu do czasu ingeruje w naszą walkę np. podrzucając nam jakiś przedmiot, który możemy użyć jako broń czy przytrzymując jednego zawodnika na czas gradu ciosów od tego drugiego – wierzcie mi, nic tak bardzo nie cieszy tu jak nasz rywal, nadziewający się pyskiem na prawy sierpowy po tym jak gapie rzucają go w naszą stronę. Gdybyście myśleli, że to już koniec to nic bardziej mylnego, bo dodatkowo naszą walkę urozmaicają style, które możemy ze sobą mieszać (Street Fighting, Kickboxing, Martial Arts, Submissions, Wrestling) oraz system rozwoju postaci, wszystko to ma bezpośredni wpływ na to jak skuteczny będzie nasz rapowy ninja.

Podsumowując dostajemy kilkudziesięciu różnych zawodników i miejscówek do prowadzanie pojedynków, kilka różnych trybów gry (Story mode!!!), a wszystko to przy akompaniamencie świetnie dobranej ścieżki dźwiękowej – w końcu sygnowane przez legendarne Def Jam, a to zobowiązuje! Ja to kupuję!

Od kilku lat, od czasu do czasu dostajemy pewne przesłanki, że seria może powrócić. Pierw samo Def Jam Recordings, na swoim Twitterze zapytało o to, kogo chcielibyśmy zobaczyć na okładce odsłony na PS4, gdyby takowa powstała. W tym wypadku była to okładka pierwszej gry, o podtytule Vendetta, co mogło dać nadzieję na remaster lub reboot. Później do sieci trafiła tajemnicza grafika z logiem Def Jam World War, która szybko okazała się projektem artysty znanego jako BossLogic (tak to ten sam od streamu i grafiki promocyjnej nowego Assassin’s Creed Valhalla), który jak się okazuje sam jest wielkim fanem Fight for NY. Swoją drogą, taki projekt ogólnoświatowy mógłby moim zdaniem wnieść sporo świeżości do serii. Jakby tego było mało, pod koniec 2019 roku pojawił się kolejny wpis na ich Twitterze z okazji Międzynarodowego Dnia Gier Wideo, wraz z załączonym filmikiem z gry, co ponownie dało graczom iskierkę nadziei, że o marce nie zapomniano.

Pomimo 16 lat na karku, uważam, że Def Jam: Fight for NY jest nadal cholernie grywalnym tytułem, który zestarzał się z godnością. Mam nadzieję, że wszystkie dotychczasowe plotki i droczące wpisy na Twitterze Def Jam, znajdą pokrycie w rzeczywistości w formie nowej odsłony (oby bardziej udanej niż Icon..), reboot’u, pełnoprawnego remake’u lub chociaż dobrze wykonanej „Remaster Collection”. Ze swojej strony mogę Wam tylko polecić ten tytuł, bo daje cholernie dużo czystej przyjemność i satysfakcji z ogrywania i moim, niezmiennym jak do tej pory zdaniem, należy do top gier na PlayStation 2, które każdy fan ten generacji powinien znać i ograć.

A jak to wygląda w Waszym przypadku? Graliście w Def Jam? A może nadal grywacie od czasu do czasu? Jeśli tak to jak Wasze wrażenia?

Mam nadzieję, że się Wam podobało.
Do następnego!
Kuba „PlayStation Fanatyk”

5 komentarzy Dodaj własny

  1. Vejit pisze:

    Jedyna bijatyka z raperami w jaką grałem, to gierka z Wu-Tang Clan na PS1.
    O Def Jam obiło mi sie wiele dobrego o uszy i gdyby nie fakt, że nie jara mnie bijatyka z raperami, to bym pewnie miał już ją w swojej kolekcji.
    Chyba będę musiał w końcu kupić i spróbować.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Swoją drogą dwie ciekawostki propo WuTang na PS1 – jest pack z dedykowanym padem w kształcie ich logo, a sama gra powstala na podwalinach mechaniki z niewydanego Thrill Kill 😁

      Polubienie

      1. Vejit pisze:

        Huh, pad widziałem ale o tym z Thrill Kill to nie widziałem.

        Polubione przez 1 osoba

  2. Rzepa pisze:

    Bardzo czekam na remasted mam cholerny sentyment do tej gierki jest to dla mnie numer jeden wśród bijatyk.

    Polubienie

    1. No to by było cos 🔥😍

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s