O tym, w co ostatnio grałem słów kilka – The House of The Dead Remake

W czasach kiedy dostęp do świata growego nie był tak powszechny jak dzisiaj, swoje pięć minut przeżywały przybytki zwane u nas Salonami Gier (niemające nic wspólnego z aktualnym hazardowym procederem). To właśnie w tego typu miejscach — zanim dorobiłem się swojej pierwszej maszynki do grania — zostawiałem całe swoje kieszonkowe, aby pograć, choć te kilka minut w kolejne tytułu. Wspominam o tym nie bez powodu, gdyż tytuł, który chcę Wam dzisiaj przedstawić, a dokładniej jego pierwotną wersję, poznałem właśnie podczas grania na automatach. Czy po prawie 20 latach warto było ponownie wskrzeszać zmarłych? Zapraszam do recenzji The House of the Dead Remake.

Zanim przejdę do samej gry, to pozwolę sobie na małe rozwinięcie dygresji ze wstępu. The House of the Dead to gra od Segi, należąca do popularnego niegdyś gatunku rail shooter (lub jak kto woli celowniczków, strzelanki na szynach etc.). Doczekała się ona 4 głównych odsłon i kilku spinoff’ów, a nawet była inspiracją do jednego z filmów Uwe Bolla. Osobiście po raz pierwszy spotkałem się z nią w jednym z salonów arcade, kiedy to zobaczyłem automat inny niż wszystkie wokół — znacznie większy, z przypiętymi dwoma pistoletami zamiast klasycznej gały i przycisków. Niewiele myśląc, wrzuciłem żeton i po kilku minutach zobaczyłem napis Game Over (jeśli ktoś z Was nie pamięta to gry arcade miały najczęściej ustawiony dość wyśrubowany poziom trudności). Ten moment sprawił, że zacząłem szukać podobnych gier na platformach, jakie były w moim zasięgu, jednak nic nie mogło zastąpić tej przyjemności z używania kontrolera w kształcie pistoletu. Dobra wystarczy mojego bablania, przejdźmy do samej gry.

Jako że mamy tu do czynienia z tytułem z rodowodem arcade, to fabuła nie jest tu czymś, nad czym powinniśmy rozmyślać jakąś dłuższą chwilę. Trafiamy do posiadłości Dr. Curiena, który w swoim tajnym laboratorium prowadził eksperymenty niczym Dr Frankenstein. Zaślepienie ów doktorka z piekła rodem spowodowało małą apokalipsę zombie, a my wcielamy się w agenta, którego zadaniem jest uratowanie swojej dziewczyny (bo przecież musiała tam być) wraz jak największą liczbą cywili oraz posprzątanie tego bajzlu. Jednak to nie historia jest tutaj mięsem.

Jak wspomniałem wcześniej, mamy tu do czynienia ze strzelanką na szynach, w której nasza postać porusza się automatycznie od sceny do sceny, a naszym zadaniem jest wystrzelać wszystko, co pojawi się na naszym ekranie. Do naszej dyspozycji oddano dwa podstawowe tryby — klasyczny oraz hordę. W pierwszym zwykle stajemy naprzeciw kilku zombiaków, w drugim natomiast ratuj się kto może. Dodatkowo możemy wybrać jeden z kilku poziomów trudności, zmienić sposób naliczania punktów czy zaprosić do gry kogoś znajomego. Samo strzelanie jest naprawdę satysfakcjonujące, kiedy widzimy jak atakujące nas maszkary rozlatują się na części — co nie zawsze jest takie proste i nie oznacza również ich natychmiastowej śmierci. Co jakiś czas przyjdzie nam również zmierzyć z nieco silniejszymi przedstawicielami braku pulsu, w których przypadku musimy poznać ich schemat ataku, słabe punkty i wykorzystać to do wyzerowania ich paska życia

Choć początkowo nieco obawiałem się sterowania (dla mniej wytrwałych, twórcy dorzucili opcję wspomagania) padem. Moje obawy spełniły się można powiedzieć połowicznie — próba sterowania przy pomocy wbudowanego w DualSense żyroskopu to kompletny rollercoaster dla naszego celownika, naprawdę podziwiam jeśli komuś udało się tym sensownie przycelować. To, czego mi zabrakło to obsługa PS Move, bo choć samo rozwiązanie „ruchowe” od Sony nie można nazwać idealnym (w tej materii wydaje mi się, że Nintendo wygrało) to w przypadku tego typu gier sprawdza się naprawdę nieźle, szczególnie kiedy dokupimy sobie akcesoria pozwalające je przekształcić w pistolet (co ciekawe na PS3 otrzymaliśmy The House of the Dead: Overkill Extended Cut i polecam tę odsłonę każdemu posiadaczowi świecących dildo do PS).

Oryginał ma już ponad ćwierć wieku na karku, to wymagał gruntownego remontu jeśli chodzi o oprawę graficzną. Twórcy odbudowali całość z poszanowaniem dla oryginału i można chyba śmiało powiedzieć, że wyszło całkiem nieźle (next-gen to to nie jest, ale sprawdźcie jak wyglądało to na automatach czy Sedze Saturn).

Całość rozgrywki zamyka się w czterech rozdziałach, pomiędzy którymi mamy krótkie przerywniki filmowe z dialogami wywołującymi lekki uśmiech — no horror klasy B pełną gębą, kto grał choćby w pierwsze Residenty, wie dokładnie, o czym mówię. Niestety pomimo remake’u w nazwie, próżno tu szukać jakieś większej dodatkowej zawartości czy rozwinięcia oryginalnej historii, co sprowadza się do tego, że przejście gry można zamknąć w kilkudziesięciu minutach. Owszem, mamy tu dwa tryby rozgrywki, galerię zombiaków oraz możliwość odblokowania kolejnych pukawek, jednak nie jestem do końca przekonany czy to wystarczy, aby zachęcić do kilkukrotnego przechodzenia gry. Oczywiście maniacy śrubowania wyników na tablicy będą pewnie zadowoleni, jednak wydaje mi się, że dla przeciętnego gracza, cała przyjemność z gry, zakończy się wraz z napisami końcowymi, a sam tytuł zostanie ciekawostką imprezową dla znajomych.

W przypadku The House Of The Dead trudno mówić o remake’u idealnym i porównywać na przykład do Resident Evil 2 Remake. Wady są wyraźnie widoczne jednak mimo to przyznam, że bawiłem się naprawdę dobrze, a magia nostalgii i wspomnień z automatów arcade po prostu zrobiła swoje — gdyby jeszcze tylko dodano obsługę PS Move ahhhh… Jeżeli znacie serię lub jesteście fanami celowniczków, to zachęcam do sprawdzenia tego tytułu, gdyż jest spora szansa, że trafi w Wasze gusta.

PS. Według internetowych źródeł, Forever Entertainment podpisało umowę na odświeżenie również drugiej odsłony Domu Umarłych.

Na koniec chciałbym podziękować Forever Entertainment, za możliwość sprawdzenia tytułu przed premierą.

To tyle na dzisiaj.
Mam nadzieję, że się Wam podobało!
Kuba „PlayStation Fanatyk”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s