O tym w co ostatnio grałem, słów kilka – Iron Man VR

PlayStation VR od początku istnienia traktowałem w kategorii drogiej zabawki na kilka minut, która pewnie umrze szybko i zostanie pogrzebana z innymi wymysłami producentów sprzętu do grania. Jak widać, najwyraźniej srogo się pomyliłem, PS VR zaliczyło drobny lifting, Sony patentuje kolejne rozwiązania związane z następcą, nowych gier wychodzi co raz więcej, a dodatkowo co niektóre starsze produkcje otrzymują dodatkowy tryb VR. Świetna okazja, żeby zrewidować poglądy, nadarzyła się kilka tygodni temu, kiedy do moich drzwi zapukał kurier z tajemniczą przesyłką, w której znalazłem zbroję Iron Mana. Jak przygody Człowieka Żelazko wypadają na tle innych gier VR w które miałem okazję zagrać? Czy moje podejście do VR’owych produkcji uległo zmianie? No i oczywiście czy warto zagrać? Zapraszam do recenzji!

Zdałem sobie sprawę, że mam więcej do zaoferowania temu światu, niż tylko robienie rzeczy, które wybuchają.

Tony Stark

Ten cytat doskonale pasuje do tła fabularnego gry – Tony Stark, człowiek legenda, miliarder, twórca najdoskonalszego uzbrojenia, który pracował nawet dla samej Tarczy! Wydawać by się mogło, że nasz bohater wygrał życie, jednak to tylko pozory. Po latach kariery w przemyśle zbrojeniowym, Tony dochodzi do wniosku, że nie chce się dłużej przyczyniać do rozlewu krwi na świecie i postanawia odejść – jak się możecie domyśleć nie będzie to takie proste,a wszystko za sprawą tajemniczego „ducha”, który uważa, że Stark jest winny każdej śmierci jaką ponieśli ludzie z broni zaprojektowanej przez Stark Industries, i postanawia wymierzyć sprawiedliwość.

Cóż przyznacie chyba, że historia do zbyt rozbudowanych nie należy, ale w przypadku tej produkcji to moim zdaniem jak najbardziej plus, bo chyba nie po to przyodziewamy zbroję Iron Mana, żeby rozkminiać jakieś zawiłe wątki prawda? Przejdźmy zatem do mięsa!

Gameplay wciąga niemiłosiernie, moment w którym widzimy animację odpalania się systemów zbroi, wywołuje dreszcz ekscytacji, która trwa w zasadzie do momentu zdjęcia hełmu (zarówno PS VR jak i tego wirtualnego). Twórcy naprawdę dobrze wykorzystali w możliwości jakie dają gogle i PS Move. Poruszamy się przy pomocy silników w dłoniach, a kierunek w którym polecimy zależny jest od tego jak wychylimy kontroler. Początkowo obawiałem się, że taka swoboda będzie zabójcza dla mojego błędnika (po takim RE7 czułem się jakby mnie wrzucili do shakera), jednak jak się okazało, moje obawy się nie spełniły i nie odczułem w zasadzie żadnych nieprzyjemności z tym związanych (przy odpowiednio krótkich sesjach gry). Z tą pełną swobodą wiąże się niestety też coś co mi się nie podobało, mianowicie obracanie się naszego bohatera, realizowane jest za pomocą przycisków na kontrolerze, co nieco psuje odbiór całości, można oczywiście regulować lot tylko przy pomocy silników i hełmu, ale trzeba mieć na uwadze zarówno ograniczenia gry z tym związane jak i kabel, który pląta się nam po nogami.

Oczywiście zbroja Iron Mana to nie tylko możliwość latania, ale też istny sklep z cukierkami dla małego adepta niszczenia wszystkiego – repulsatory, wyrzutnie rakiet (które aktywujemy ustawieniem ręki), bomby czy mocarny Unibeam! Każdy znajdzie tu coś dla siebie. W przypadku walki, podobnie jak w przypadku obracania się, mamy drobny zgrzyt, wynikający z ograniczeń sprzętowych, przez co kamera miała czasem problem, żeby dokładnie zczytać nasze działanie..

Oprócz miodnych sekwencji latania i niszczenia, dostajemy też możliwość poruszania się jako zwykły Tony, w których to możemy eksplorować m.in. posiadłość Starka, upgrade’ować naszą zbroję, czy przygotowywać się do kolejnej misji przez studiowanie materiałów na temat spotkanych przeciwników, ba możemy nawet porzucać do kosza czy popodnosić hantle dla zabicia czasu. Poruszanie się w tych przerywnikach zrealizowane jest za pomocą punktów do których przenosimy się poprzez nakierowanie na ich stronę i naciśniecie przycisku.

Skoro historię i gameplay mamy już za sobą to przejdźmy do technicznej strony produkcji – a tu już nie jest tak kolorowo.. Graficznie jest poprawnie i tylko poprawnie, nie grałem w zbyt wiele gier na VR ale miejscami miałem wrażenie jakbym się cofnął o dobrych kilka, jak nie kilkanaście lat wstecz. Optymalizacja również czasem dawała o sobie znać, przez co gra lubiła sobie chrupnąć, szczególnie kiedy w moim kierunku nadlatywało kilkanaście dronów, a ja ochoczo zaczynałem do nich walić salwami rakiet – na szczęście zdarza się to na tyle rzadko, że nie ma wpływu na ogólną rozgrywkę.

Przejście gry zajmuje jakieś 6-8 godzin, co wydaje mi się wynikiem jak najbardziej ok, patrząc przez pryzmat VR, gdyż w moim przypadku, sesja grania i tak nie mogły być dłuższe jak godzina, max dwie, gdyż zwykle „VR sickness” po prostu nie dawało mi żyć – chciałbym tu od razu zaznaczyć, że nie jest to zasadą, gdyż mój błędnik jest naprawdę ultra czuły w przypadku grania na VR, wiec jest spora szansa, że u Was będzie inaczej.

Choć moje serce zawsze mocniej bije ku uniwersum DC niż Marvela, to muszę przyznać, że możliwość ubrania zbroi Iron Mana sprawiło mi niesamowitą przyjemność. Produkcja od Camuflaj wyraźnie wybija się ponad horyzont VR’owych popierdółek które miałem okazję ogrywać i mam nadzieję, że takich gier powstanie jeszcze więcej. Oczywiście nie obeszło się bez wad, ale myślę, że spokojnie można na nie przymknąć oko, gdyż część z nich wynika nie tyle z winy deweloperów, co z ograniczeń PS VR i kontrolerów Move. Z mojej strony polecam absolutnie każdemu i uważam, że to must-have na PlayStation VR.

Na koniec chciałbym podziękować PlayStation Polska za prezent w postaci gry i mojemu znajomemu Mateuszowi, za użyczenie mi swoich gogli PS VR, na czas grania.

Mam nadzieję, że się Wam podobało.
Do następnego!
Kuba „PlayStation Fanatyk”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s