W ostatnich latach, rynek gier indie ma się naprawdę dobrze zarówno dla twórców jak i graczy. Choć sam nie jestem wielkim zapaleńcem, który wertuje PSStore w poszukiwaniu wartych ogrania indyków to jednak jest w nich coś co działa na mnie nostalgicznie. O Door Kickers: Action Squad dowiedziałem się przypadkiem, gdyż z racji moich kolekcjonerskich zapędów, obserwuję firmy oferujące limitowane wydania gier, które ukazały się tylko cyfrowo. Właśnie w ofercie jednej z takich firm (Strictly Limited Games) pojawiła się produkcja od Killhouse Games (jeśli ktoś jest zainteresowany to preorder nadal trwa) i od razu przykuła moją uwagę, głównie za sprawą natychmiastowych skojarzeń z jedną z moich ulubionych gier indie, mianowicie Broforce.

Podobieństwa do produkcji od Devolver Digital jednak szybko znikają z pierwszego planu wraz z odpaleniem gry. W Door Kickers: Action Squad przyjdzie nam poprowadzić oddział SWAT, którego zadaniem jest eliminowanie przestępców. Piszę to oczywiście w sporym uproszczeniu bo wierzcie mi, że byłem naprawdę zaskoczony jak sporo zawartości udało się upchnąć w grę która waży zalewie 72 MB. Do naszej dyspozycji oddano 6 grywalnych postaci których każda posiada swój własny arsenał broni i umiejętności. Jest tutaj min. Assaulter, specjalizujący się w karabinach maszynowych; Agent Fergie, która upodobała sobie broń krótką i nóż; Recon, eliminujący przestępców w ciszy czy mój aktualny ulubieniec – Breacher, posługujący się shootgunami, mówię Wam, nic tak nie cieszy jak wywalenie drzwi strzelbą i posłanie ściany kul w stojących za nimi przeciwników.

Wspomniany wachlarz postaci i uzbrojenia wykorzystamy do przejścia ponad 80 misji, jednak tu również twórcy nie poszli na totalną łatwiznę. Misje różnią się od siebie nie tylko układem planszy ale również głównymi celami – raz przyjdzie nam wyeliminować wszystkich wrogów (a tych jest kilkunasty różnych do zabicia), innym razem natomiast będziemy musieli uratować zakładników.

Po przejściu każdej misji widzimy statystyki takie jak czas przejścia, ilość zabitych czy własnych zgonów oraz dostajemy punkty doświadczenia oraz ogólną ocenę wyrażoną w postaci gwiazdek. Punkty i gwiazdki możemy przeznaczyć na rozwój naszej postaci, co z kolei przekłada się na nasza skuteczność podczas kolejnych misji. Jak wspomniałem w grze prócz standardowego strzelania do wszystkiego co się rusza, mamy też inne cele misji, powoduje to, że gra staje się bardziej taktyczna i wymusza na nas planowanie kolejnych kroków bo nieziemsko łatwo jest tutaj zabić zakładnika czy zginąć samemu jeśli źle ocenimy sytuację.

Dodatkowo podczas przemierzania kolejnych pomieszczeń, na górze ekranu możemy zaobserwować ładujący się pasek bonusów, dzięki któremu możemy zyskać dodatkowe życie, leczenie, respawn naszego towarzysza czy broń specjalną, pasek ten odnawia się poprzez eliminowanie wrogów i ratowanie kolejnych niewiast w opałach.

Zbierając to do kupy, dostajemy 3 tryby gry (klasyczny, zombie, losowe plansze), 84 misje, 4 główne cele, 40 sztuk broni, dodatkowe wyposażenie, 20 rodzajów wrogów i coop – wszystko to powoduje, że replay value tej pozornie prostej produkcji jest wręcz ogromny bo każdą misję możemy przejść na kilkanaście różnych sposobów – chcesz być jak Rambo, proszę bardzo! a może jednak wolisz działać po cichu, droga wolna! Ogranicza cię tylko twoja wyobraźnia i skill 🙂

O grafice trudno się wypowiedzieć bo pixel art albo się kocha albo nienawidzi – u mnie wywołuje on pewnego rodzaju nostalgię o której wspominałem na początku tego tekstu, a w połączeniu z idealnie dobraną ścieżką dźwiękową tworzy naprawdę fajny klimat przypominający starsze produkcje sprzed lat.
Plusy:
* Grywalne postacie
* Rozbudowana rozgrywka
* Arsenał broni
* Ścieżka dźwiękowa
* Coop
Minusy:
* W zasadzie brak
Podsumowując ten mój krótki wywód, KillHouse Games odwaliło kawał dobrej roboty i zaserwowało nam przyjemną i wbrew pozorom rozbudowaną strzelankę która skutecznie przykuwa do konsoli wywołując syndrom „jeszcze jednej misji”, dodajmy do tego możliwość gry w kooperacji i dostajemy świetny zabijacz czasu, który możemy w zasadzie odpalić nawet na 15 minut i bawić się za każdym razem tak samo dobrze.
Gra kosztuje aktualnie 59 PLN co wydaje mi się naprawdę dobrą ceną za ilość miodności jaką oferuje, a jeśli komuś póki co szkoda kasy to za jakiś czas pewnie będzie można ją dostać w któreś z cyklicznych promocji na PlayStation Store.

Na koniec chciałbym podziękować twórcom – KillHouse Games za sprezentowanie mi kopii gry.
Mam nadzieję, że Wam się podobało.
Do następnego!
Kuba „PlayStation Fanatyk”
Jeden komentarz Dodaj własny