Nie minęło dużo czasu od premiery Far Cry 5 a na horyzoncie pojawiła się kolejna odsłona, tyle, że tym razem bez numerka a z podtytułem New Dawn co może od razu sugerować, że mamy do czynienia ze spinoffem. Od razu zaznaczę, że nie będę tej odsłony porównywał z żadną poprzednią bo ostatnia w jaką grałem to Far Cry 2, która mnie chyba delikatnie zraziła do całej serii. Niemniej jednak, kiedy firma Ubisoft podesłała mi kopię to postanowiłem sprawdzić jak wypada Far Cry w postapo. Tak więc bez zbędnego przedłużania, zapraszam do recenzji!
Akcja New Dawn rozgrywa się kilkanaście lat po wydarzeniach z Far Cry 5, świat który znaliśmy został zniszczony przez wojnę atomową, ludzie przenieśli się do schronów i tam żyli aż do momentu gdy odkryto, że na powierzchni zaczęła odżywać przyroda. Naszą przygodę rozpoczynamy w pociągu, w którym razem z gościem na którego wołają Rush podróżujemy od osady do osady, pomagając odbudowywać społeczeństwo w tym postapo świecie. Oczywiście początkowa sielanka nie może trwać wiecznie i szybko nasz pociąg ulega wypadkowi a my poznajemy nasze głowne antagonistki, bliźniaczki Mickey i Lou, które przewodzą gangowi zwanemu Highwayman. W dużym skrócie, dostajemy baty, trafiamy do osady Prosperity i zaczynamy realizację naszego pierwotnego celu w nieco zmodyfikowanej formie – tu właśnie zaczyna się nasza właściwa przygoda.
Skoro już przeszliśmy do rozgrywki to zacznijmy od tego całego postapo, które jest..hmmm dziewczęce? Młodzieżowe? Tak można chyba określić gdyż naszym oczom ukazują się zniszczone budynki okraszone sporów ilością, walących po oczach jaskrawych kolorów, swoją drogą nie można tutaj nie zauważyć podobieństw do nachodzącego Rage 2, którego twórcy z kolei postanowili wykorzystać ten fakt i zaczeli bardziej agresywną promocję swojej gry przy okazji premiery FPS’a od Ubi.
Tak jak w poprzednich odłonach tej serii, tutaj też mamy do czynienia z grą w otwartym świecie, dostajemy wycinek mapy z 5ki, podczas gdy reszta terenu jest niedostępna, co zostało wytłumaczone tym, że nadal panuje tam zabójcza radioaktywnośc – i niby wszystko jasne i zrozumiałe ale dla mnie był to pierwszy zgrzyt bo fajnie gdyby wykorzystano fakt globalnego zniszczenia w formie jakieś wyprawy na skażone tereny a nie porzucono całkowicie argumentując „tam nie pójdziesz bo nie i koniec dyskusji”.
Na pierwszy rzut oka aktywności mamy naprawdę sporo – wyprawy, poszukiwania skarbów, losowe znaczniki przedmiotów, posterunki bandytów czy tereny łowieckie. Wszytko to składa się poniekąd na jeden z naszych głownych celów, gdyż aby rozbudować osadę, musimy zebrać specialistów jak i sporo etanolu, który robi tutaj za swego rodzaju walutę i pozwala nam na podnoszenie rangi poszczególnych elementów Prosperity. Specialstów werbujemy poprzez wykonanie zleconej przez nich misji, którzy w ramach wdzięczności dołączają do naszej małej społeczności a etanol z kolei możemy zdobyć poprzez odbijanie posterunków zajętych przez bantydów, przejmowanie zrzutów zasobów czy cystern, które możemy spotkać na drogach Hope County.
Zbieractwo i crafting odgrywają tutaj sporą rolę, bo poza wspomnianym etanolem może nam się przydać dosłownie wszystko – śrubki koła zębate, taśma, miedź czy cokolwiek co uda nam się znaleźć bądź ukraść bandytom a zebrane materiały możemy wykorzystać do produkcji lepszej broni czy pojazdów. Ma to jednak dwie strony medalu – na początku olałem dość mocno rozbudowę i szybko przekonałem, że mogę wpakować w gościa kilka magazynków a on i tak mnie zdejmie dwoma strzałami, a z kolei po kilku godzinach grindowania byłem już takim czołgiem, że nic i nikt nie mogło mi stanąć na drodze.
Specjaliści o których wspominałem to nie jedyni NPC, którzy nam się przydadzą w walce z bliźniaczkami i odbudowanie Hope, gdyż podczas wykonywania misji pobocznych możemy zyskać tzw. „Spluwy do wynajęcia”, którzy będą nam towarzyszyć podczas gry. Przyznam, że zwykle mam czarne myśli kiedy widzę tego typu rozwiązanie w grze ale tutaj AI nie było aż tak debilne i szybko nauczyłem się wykorzystywać daną mi pomoc.
Kolejnym elementem, który zwrócił moją uwage jest uzbrojenie i wszystko co z nim związane. Dostajemy tutaj teoretycznie masę broni w klimacie post apo, która ma cztery poziomy, od złomu do epickicich splów – mamy karabiny, pistolety, łuk czy wyrzutnię pił tarczowych, jednak nie da się ukryć, że moża było to zrobić zgodnie z hasłem „Harder, Better, Faster, Stronger” i dać więcej broni typowych dla klimatów post apo a nie tylko dorzucić tłumik z puszki, skin na kolejny karabin czy kolce wkoło kija. Jednak pomimo tego wszystkiego to strzelanie jest tutaj cudowne bo nic nie daje takiej statysfakcji jak np. headshot wymieżony w typa na quadzie i obserowanie ragdolla lecącego po drodze.
Graficznie nie ma się do czego przyczepić, choć muszę przyznać, że ja sam nie należę do technicznych purystów w tym temacie więc tez mogłem na coś zwyczajnie nie zwrócić uwagi.
Przejście całości zajęło mi kilkanaście godzin, podczas których wykonałem wszystkie misje poboczne, rozbudowałem osadę, odblokowałem uzbrojenie i odkryłem całą mapę wraz ze znacznikami. Odpuściłem sobie natomiast przeszukiwanie kolejnej chaty w poszukiwaniu śrubek czy sprężynek bo zwyczajnie nie były mi potrzebne a i nie miały zbyt dużego znaczenia w kwestii fabularnej. Czy to krótko czy długo to już każdy musi ocenić sam, dla mnie było idealnie patrząc na to ile mam czasu na granie i ile ciekawych premier ukazuje się praktycznie w odstępie tygodni.
Plusy:
* Świat gry
* Walka
* Cena
Minusy:
* Antagonistki
* Przymusowy grinding
* Balans rozgrywki
* Niewykorzystany potencjał
Jak więc oceniam całość? Dość pozytywnie, pomimo wszelkich wad i niedociągnięć, przez te kilkanaście godzin gry bawiłem się naprawdę dobrze i ochoczo przemierzałem kolejne tereny w poszukiwaniu bandytów, czy zwierzyny. Nie da się ukryć, że twórcy zrobili zwyczajny reskin wcześniejszej odsłony ale też nie wycenili gry na pełną kwotę więc trochę nie rozumiem ogólnego hejtu w tym temacie i osobiście przypominało mi to sytuację z Batman Arkham Origins, przy premierze którego gracze narzekali, że to w zasadzie duże DLC do Arkham Origins a nie coś nowego. Tu jest dokładnie tak samo i jeśli podejdziecie do tego właśnie z nastawieniem, że jest to DLC a nie osobna odsłona to myślę, że będziecie się bawić tak samo dobrze jak ja.
Za grę dziękuję firmie Ubisoft, która podrzuciła mi kod w dzień premiery 🙂
